Dzisiaj wszyscy topią Marzannę! My NIE, wyjątkowo NIE, ale gdyby to był weekend, to NIE przegapilibyśmy! Linkuję Wam do artykułu o Marzannie. -> Tak naprawdę to duże uproszczenie myślenie o tym rytuale jak konflikcie zima-wiosna, bo pierwotna Marzanna to była bardziej Matka Ziemia. Patronka plonów, życia, ale też mroków i ciemności. Wiem, że za puszczanie Marzanny można zarobić mandat (słabe, ale znam taki przypadek), tym niemniej jednak TAKA eko-lalka, z bibuły, patyków, słomy i szmatek szkody przyrodzie NIE zrobi. Widziałam dziś ekipy przedszkolaków z przedszkola moich dzieci, które szły TOPIĆ i to jest jedna z nielicznych rzeczy, które one z tamtego okresu pamiętają.
Wiosennie MI właśnie do domu przybyły DWIE śniadaniówki (namawiam Wam na alika, jeśli tam ostatnio nie zaglądaliście, bo przesyłki przychodzą teraz w 2-3 tygodnie). Podobają mi się, więc ODWAŻNIE ruszam z nowym tygodniem! Plany? Porządkowe! W weekend przejrzałam moje rajstopy i skarpetki… Kilka wywaliłam, lecz nie dlatego, że coś z nimi było nie tak, lecz doszłam do wniosku, że są niewygodne… Trudne czasy ma chyba branża pończoszniczo-rajstopowa, bo przez pracę zdalną kobiety przestały chodzić w spódnicach i dziurawić rajstopy. Chcę więc również przejrzeć szufladę dziewczyn. Odebrałam także rower Mieszka z serwisu, o którym marudziłam, że drogo. Ale wygląda TAK świetnie, że nie żal ani jednej złotówki! Jest czyściutki, bez śladów rdzy i ziarnka piasku. Wygląda jak NOWY. Fajnie by było też, gdybym ruszyła ogródek… Plan pewien mam i może nawet za chwilę wyjdę. No i okna na pięterku czekają…
