próbne

Lilka miała próbne egzaminy ośmioklasisty. Musieli przyjść na galowo i przez TRZY dni PISALI… Potem co prawda mieli zwyczajne lekcje, ale taka formuła miała ich oswoić z WIELKIM MAJOWYM testem. Poszło jej wszystko oczywiście dobrze, z czego się cieszymy! ALE sprzątam w domu, bo jutro Łucja ma randkę u NAS w domu -> a w domu u teściowej ma czysto, chociaż w domu u teścia (bo przecież była i tu i tu) BYŁO czyściej. Czyli sprzątam. Zrywy mam na moją mamę, no a teraz jeszcze na crusha Łucji… Przechlapane. LECZ znalazłam kartkę z wczorajszego egzaminu. Nie musieli ich wypełniać, ale na takim próbnym je dostali, żeby wiedzieć JAK to wygląda i CO jeszcze będą musieli wypełnić. I Lilka tak dla siebie, bo przecież NIKOMU tego nie oddawała, TAK sobie to wypełniła:

patrzcie na pesel – nie wiem KTO miał być domyślnym adresatem 😀

Tymczasem wiosna. Mnie i Lilkę swędzą już oczy (alergia), a wczoraj zabiłam DWA komary… No niestety… Każda pora roku ma swoje minusy. Z innej beczki, hitem naszych śniadaniówek jest ZNOWU granola! Zrobiliśmy dwa wielkie słoje, lodówkę mamy zawaloną gęstymi jogurtami naturalnymi i słoiczki pochłaniamy i ja, i dziewczyny. Modyfikacja do wariantu z jesieni jest, że sypię rano granolę PROSTO do słoiczka. Nie rozmięka, a w sumie to łatwiej jeść.