- Jak już będę mieszkała w MOIM domu – rozmarzyła się Lila – To zupę od babci będę wyjadała prosto chochelką z garnka…
- Czyli Ty też będziesz dostawać zupę od babci?
- Tak. Będziemy tam jeździć każdy ze swoim słoikiem.
Powiedziałam Lutce, że MUSI chyba spełnić to marzenie Krzycha o własnej jadłodalni, bo NIE ma takich dużych garnków, żeby obrobić te tłumy dzieci i wnuków chętne na jej zupę 🙂
Środa… DZIŚ przerzuciłam do końca drewno! O co chodziło z tym drewnem? No runęły mi drzewa w ogródku, a mieszkam w segmencie. I z tej części ogrodowej musiałam przerzucić drewno PRZED dom. PRZEZ dom. Teraz przed domem mam górę zajmującą miejsce parkingowe, ale mogę zamówić kogoś KTO to zabierze. A potem będziemy myśleć jak na NOWO zaaranżować ogródek. Łucja brzęczy, żeby może jakiś basen w tym roku postawić (taki dmuchany) i rzeczywiście jest jasno i może nawet można będzie pomyśleć o jakimś wielkim kolorowym parasolu? NIE był potrzebny, bo ogródek być CIEMNY. Może przyjmą się w końcu zioła i jakieś kwiaty? Obecnie, jest bardzo słonecznie! A tak wyglądało PRZECIĄGANIE (fotki robiła Łucja, bo ona dziś była w domu):

