Trawę bym chętnie skosiła, ale to chyba JUŻ nie w ten weekend…

Wyspałam się. Wczoraj wstałam o 8:30, a dziś dopiero o 9-tej. Co prawda jak spojrzałam na zegarek to zobaczyłam esemesa od chrzestnego Lili, że będzie za 30 minut, ale co pospałam to MOJE. A później pojechałam też po opony, więc jutro z rana, zaraz po odczulaniu, zostawiam auto w warsztacie i gnam na egzaminy. Od dziadków razem z oponami przywiozłam zupę, więc towarzystwo ma co jeść w poniedziałek. W zamian za zupę zostawiłam seniorom kokosowe i cynamonowe flurry kupione w specjalnej lodziarni, żeby dziadki wiedziały, że w okolicy mają mistrzów tego specjału. Jutro kolejny set egzaminacyjnego rodeo, a niżej fotka z komunii. Wczoraj Pierwszą Komunię miała przyrodnia siostra dzieciaków (widać czubek jej głowy), a dziś uroczystość obchodzona była na świątecznym obiedzie! Byłam! Fotka natomiast jest ważna, bo nie mam ostatnimi czasu (na żadnym zdjęciu!) TRZECH GŁÓW obok siebie!

sobota nadganiająca

Nie pojechałam dziś na bieganie, bo mam za dużo do zrobienia. Nie wiem jak ludzie dają sobie radę wracać z pracy o 17-stej i ogarniać dom. Kumulacja wszystkiego jest taka, że jak przychodzi weekend, to pralka chodzi, śmieci trzeba wystawić, zaraz czeka na mnie prasowanie (przy wybitnym Szogunie na Disneyu), a jeszcze później muszę zrobić zakupy. Byłam rano po chleb, bo nie było nic na śniadanie, ale teraz, kiedy dzieci pojechały na komunię przyrodniej siostry (ja nie, bo się nie wyrabiam) muszę pojechać jeszcze raz. W niedzielę sklepy zamknięte, a w przyszłym tygodniu znowu mnie nie ma i potrzebujemy mleka roślinne, kabanosy, parówki i jajka, żeby towarzystwo miało co jeść. Odebrałam maile z całego tygodnia i tutaj szok, bo przysłali z elektrowni duże wyrównanie za energię, które muszę zapłacić do końca tygodnia. Spodziewałam się tego, bo miałam wrażenie, że mi za mało wyliczyli prognozowanej opłaty miesięcznej, co nie zmienia faktu, że kwota wydaje mi się zawyżona i najprawdopodobniej w czerwcu gdy przyślą mi nowy rachunek, który uwzględnia wszystkie wcześniejsze wpłaty znowu będę miała nadpłatę. Zmieniam też dziś pościel Mieszkowi, bo ta jaskinia testosteronu, czyli jego pokój, ma taki zapach, że MUSZĘ. Natomiast jutro jadę rano do dziadków po opony, bo na poniedziałek rano ustawiłam się w warsztacie. Zostawiam tam auto i jadę na egzaminy! Odbiorę je po kilku dniach, a w warsztacie w tym czasie wymienią mi koła na letnie i sprawdzą co mi tam stuka od spodu (pls, niech to nie będzie nic poważnego!). Niemniej jednak, żeby nie było tak, że te dni były wyłącznie wykańczające, to obiektywnie muszę przyznać, że w tym okresie byłam BARDZO dobrze karmiona, dostawałam wielkie śniadania i wielkie kolacje. Luncho-obiady to osobna bajka, bo potrafiłam wciągnąć dwie zupy, dwa dania główne i jeszcze dopchać to ciastami i nawet jeśli jesteś bardzo zmęczony, to jak się tak ożresz pysznościami to masz energię do funkcjonowania!

Absolutnie każde zdjęcie od dziewczyn wygląda jak pocztówka!

AZUL

Są, wróciły! Towarzystwo przyleciało wczoraj w nocy i było z tym pewne zamieszanie. Samolot miał opóźnienie, a ja czekałam w pobliżu lotniska by po nich podjechać. Zaparkowałam blisko terminala, lecz nielegalnie bo bezpłatnie i patrzyłam w lusterko, czy jakaś policja nie jedzie. Po 20 minutach podjechał za mną biały suv… Włączyłam silnik, że jakby co zjechałam, bo mi coś stukało pod autem i nie wiedziałam czy coś mi się nie przyczepiło, ale widzę w lusterku, że to jakaś babka. Wyluzowałam się, wyłączyłam silnik i czekam dalej. A 10 minut później widzę, że za tym białym suvem błysnęły niebieskie światła. Zaczekałam aż stanęli za tą babką i błyskawicznie odjechałam. UCIEKŁAM przed policją! Serce mi waliło, ale nikt za mną nie pojechał, więc szybko skręciłam i przyczaiłam się w innym miejscu… No ale w końcu wylądowali, odebrałam i po północy byłam z nimi w domu. Jeszcze chwilę mi się snuły, ale potem zagoniłam do spania, bo a) Łucja dziś pojechała do szkoły b) do szkoły pojechałam też ja! A dziś jak wróciłam przejrzałam fotki i jest tam cudownie! Będę Wam te fotki jeszcze wklejać, a na razie SET pierwszy! Ach, równolegle jak ktoś ma ochotę tutaj rolka z maturek!

Katedra w Palmie
jedno z nielicznych zdjęć Liliany: jej nogi na tle siatki z pomarańczami
Valdemossa
Ulubiona sekretna plaża dziewczyn

chwilę przed kolejną turą przesilenia

Powiem Wam, że to zabawne, ale cały dom rozpacza, że mnie nie ma. Jak wyjeżdżałam w poniedziałek to chwilę wcześniej przepaliły się DWIE żarówki w górnej łazience. Miałam zapas, więc szybko wymieniłam. W aucie zaczęło mi coś stukać, pomyślałam, że to wahacz, co i tak wiele mi nie zmienia, bo na maj kupiłam sobie bilet miesięczny, żeby móc jakoś docierać na egzaminy. Natomiast dziś rano jak wsiadłam do auta, żeby Mieszko miał bułkę do szkoły to już nie stuka. Dziwne, ale to chyba dobrze? Serwis wchodził w grę dopiero pod koniec maja, a to tego czasu jeździłabym ostrożnie, żeby koło nie odjechało. Ale może to nie to? Muszę tylko znaleźć punkt, który w sobotę wymieni mi koła na letnie i przy okazji zlokalizuje źródło stukania.

  • Mieszulkis przyjechał tata? – Diabli przyleciał wczoraj i wpadł do młodego gdy mnie nie było.
  • Tak. A widziałaś jakim był autem?
  • No nie. Nie widziałam go przecież, ale zakładam, że na komunię wynajął coś ekstra?
  • Alfę Romeo. W takim kolorze jak Twoje auto.
  • Wow. Alfa Romeo to jedyne auto przy którym nikt Cię nie pyta jaki model. Samo info o marce robi wrażenie.
  • Jest takie duże jak Twoje. Pojechaliśmy pod szkołę i uczył mnie jeździć.
  • Super. Tylko nie możemy Lilce powiedzieć, bo ona jako jedyna nie była uczona. Nie skakał Ci przy ruszaniu?
  • Nie. Bo to automat.
  • Świetnie. Matka nie potrafi obsługiwać automata, a Ty potrafisz 🙂

maturki cd

Niektóre maturzystki miały super żakiety z białej pianki. Nie mam pojęcia, gdzie one to kupowały, ale muszę to wynaleźć, to zamówię dla Łucji, żeby miała na za rok. Za mną dwa dni (polski się wszystkim podobał, za to matma była jakaś trudna) i jestem wypompowana. Sale były na 1000 osób. Do tej liczby trzeba dodać 80 członków komisji plus obserwatorzy. Odprawa była o piątej rano i gdy weszliśmy, to już stamtąd nie wychodziliśmy. Jeść się nam nie chciała, ale woda schodziła litrami. Podczas egzaminu działy się wszystkie możliwe rzeczy jakie mogą się przydarzyć na maturach, ratownicy byli potrzebni kilka razy, były zagubione osoby i arkusze, a porządkowanie tych ostatnich kończyło się o 16:30. Plus są też wieczorne odprawy w obiekcie! Te dwie noce, które spędziłam w hotelu były więc czterogodzinne, czyli dziś się przewracam. ALE było niesamowicie. To było tak intensywne, różnorodne i wymagające, że absolutnie nie żałuję. Jak przeżywać matury to tylko w taki sposób. Jutro cd, ale to na popołudniu (dziś śpię w domu), a egzaminowanie potrwa u mnie do 24-go (prawdziwe combo będzie w przyszłym tygodniu).

Mieszko w tym czasie spędził dwie noce samotnie w domu. Na pierwszą przyjechała mu potowarzyszyć druga babcia i chociaż była tylko chwilę, to niezauważenie poprawiła poduszki na kanapie, ułożyła koce oraz wprowadziła sekretny ład. Młody miał w tym czasie problemy z Bibs, bo psa nie chciała z nim chodzić na spacery, ALE np. ROZWIESIŁ pranie z pralki! Wyposażyłam go też w saszetki z jedzeniem dla zwierzaków bo nie bardzo potrafi otwierać puszki… Jest wspaniałym chłopcem!

w tle maturek

Majorka się pannom podoba. Dziadka ciekawiły poloniki, a tych akurat na wyspie sporo. Bywał tam często Chopin, a jego ulubione miasto Valdemossa ma nawet jego pomnik! To zachodnie wybrzeże to właśnie takie klimatyczne rybackie miasteczka we włoskim stylu ☕️ Wschodnie to betonowe kurorty, za to tutaj jest idealnie! Byli dziś w Palmie (też fajnie) i tam panny wyprowadziły dziadków na rynek owocowy, który również był strzałem w dziesiątkę! Harcdorowa jest natomiast golizna na plaża i to, że dziś jeden gość na tej ich dzikiej plaży się pytał: DLACZEGO (one chodzą tam same) nie opalają się TOPLESS?

to są właśnie buty na skałki
  • Mamo, czy mogę od siódmej klasy nie mieć religii i etyki?
  • Hmm, Mieszeczku, ale jak zrezygnujesz to nie będziesz miał na świadectwie ocen z tych przedmiotów?
  • To może z jednego? Wiesz, w siódmej klasie dochodzi dużo przedmiotów.
  • Albo wiesz co, nie będę Ci tak mówiła. Jak masz mieć dobre świadectwo to nie ma to znaczenia. Jeśli chcesz zrezygnować to w porządku. To miało mieć znaczenie ogólnorozwojowe i jak chcesz to przerwać to nie ma sprawy. Z obu, czy z jednego?
  • Pan od etyki zrobił się sztywniejszy.
  • Nie ma sprawy. Możesz zrezygnować z czego chcesz. We wrześniu na zebraniu to zgłoszę.

Baleary

Towarzystwo wylądowało, wypożyczyło auto i po 20-stej dotarło do hotelu. 🎉Majorka przywitała ich palmami, wielkimi kaktusami i lekką bryzą Morza Śródziemnego. Kuchnia jest NIEZŁA, czyli te dwa posiłki, które się już odbyły musiały spełnić oczekiwania DOBRZE. Wczoraj na kolacji panny wybrały sobie mojito i pinacoladę (w wersji bezalkoholowej), ale Łucja miała wrażenie, że jej napój do końca 0% nie był. Więc albo bartender jej wersję wzbogacił, albo po prostu nie wypłukał shakera, ale po emocjach podróży taki wariant mógł tylko pomóc. Dziś sprawdzają okolice i wiemy już, że wszyscy tam mówią po angielsku, więc ich basicowy SPANISH nie zostanie wystawiony na próbę 😤. Tuż obok hotelu mają piaszczystą plażę, ale panny wyczaiły na gugiel mapach, że idąc przez 2 km zalesionym terenem dotrą do jakiejś zjawiskowej insta-zatoki. Tam wybrzeże jest kamieniste, więc przydadzą się butki do skałek. Wracają do mnie pod koniec tygodnia.

Mieszko z nimi nie pojechał, bo a) miał to być wyjazd dziewczyn b)w przypadku gdyby dziadki jeździły taryfą to w pięć osób trudno się zabrać, bo większość aut jest pięcioosobowych. Natomiast to że został wywołuje pewne komplikacje, ale też też tworzy pewne rozwiązania… Bo zaczynają się egzaminy i ja będę w komisjach. Maturki oraz E8 (czyli egzaminy ośmioklasisty)… W sumie to będzie to ich aż 10. I na te 10 majowych dni ja mam zaklepany nocleg w hotelu tuż przy obiekcie egzaminacyjnym. Mieszko będzie więc miał na głowie Bibi i Miau. Jadę JUŻ dziś i na dzisiejszą noc przyjeżdża do niego druga babcia. On da sobie radę, ale tak naprawdę nigdy nie zostawał sam i chciałam, żeby w tę pierwszą noc nie czuł się samotny. Ja będę do niego wracać, ale noce będę spędzać poza domem, a jak będę wpadać to raczej na chwilę. Z rana zrobiłam już zakupy z tym co jada (kabanosy, salami, tarty ser, zupki chińskie) i szykuje nam się niezłe zamieszanie. Gdzieś tam po drodze zajrzałam do dentysty i zdjęto mi szwy z tego zabiegu co to go robiłam w ubiegłym miesiącu. Muszę mu też przelać kasę, żeby mógł sobie zamawiać pizzę i kebaba, gdyby był głodny.

Poszliśmy wczoraj z Mieszkiem na spacer z Bibs i opowiedziałam mu moją ubiegłotygodniową rozmowę z Lilą (odbytą też na psim spacerze). Rozmawiałyśmy wtedy o starszych rodzeństwach i ich poczuciu misji. Lilka wykrzyknęła, że jestem taka sama jak Łucja i starsze rodzeństwa powinny się łączyć z młodszymi, a to że się tak nie dzieje to błąd. Bo rzeczywiście z moich obserwacji wynika, że starsi wybierają starszych, a młodsi młodszych.

  • Tak że tak Mieszeszku… I chciałabym, żebyś mi coś obiecał.
  • Co?
  • Kiedyś jak będziesz tak bezwględnie parł do przodu, chciałabym żebyś pomógł swojej siostrze Łucji, która cały czas się o Was martwi. Zrewanżował się jej. Bo jest taką małą mamą. Odpowiedzialną za Was oboje.
  • Nie ma sprawy. Pomogę. ❤️ 

co niektórzy majówkują na wakacjach..

Na Maturki do szkół chodzą wyłącznie maturzyści. Pozostali uczniowie (przynajmniej jeśli chodzi o LO) mają wolne. Czasem jest tak jak u Łucji, że są to tylko trzy dni, czasem jak u Lilki, że wolnych jest aż pięć. Rok temu Łucja pojechała do Hamburga. Z Matim. Byli zadowoleni, spędzili tam i w Danii naście dni, ale z perspektywy czasu miałam wrażenie, że tamte wakacje nie do końca dobrze rozplanowałam, bo ciągle ktoś zostawał w domu…

Pierwszy (PIERWSZY) plan był taki, że panny jadą na wakacje same. Do Portugalii. Koncept był dobry, ja nie widziałam problemu, lecz jakieś koleżanki Łucji miały problem z Airbnb bo jako niepełnoletnie nie zostały wpuszczone do wynajętego lokalu. Hmm… Łucja pełnoletnia będzie za parę miesięcy… Potem pomyślałam, że wypchnę z nimi ich ojca i początkowo pomysł zapowiadał się świetnie, lecz w przyszły weekend Diabli ma komunię z swoją najmłodszą córą i ze względu na przygotowania nie mógł jechać. Hmmm… A może by tak dziadków? I dziadki okazały się być na wyjazd bardzo chętne, ALE… Portugalia odpadała, bo tam jest dużo chodzenia, a dziadek nie chodzi. Tzn. pokonuje odcinki po 30-40 metrów i tyle. No więc może Malta? Ale Malta jest kamienista, a dziadek nie widzi, więc się może przewrócić. Zresztą na Malcie karmią słabo… Szukaliśmy więc dalej i tak drogą eliminacji wybrany został idealny WYSPIARSKI kierunek. Ja dziadków też uspokajałam, że z dziewczynami bardzo dobrze się podróżuje. One są elastyczne, pomocne i można na nie liczyć. Ba, nie należy się tego bać, że coś na nich zrzucamy, bo one chętnie przejmują takie rzeczy jak nawigowanie, układanie trasy czy szukanie miejscówek z jedzeniem.

Właśnie odwiozłam ich na lotnisko, już są odprawieni i mają mi przysłać fotkę jak wylądują. Babcia ma wynająć tam auto i było z tym zamieszanie, bo teoretycznie wynajem jest dla kierowców w wieku 25-65 (z prawem jazdy co najmniej trzyletnim), a babcia ma lat 74. No ale zaznaczyliśmy to przy rezerwacji i wykupiliśmy ekstra ubezpieczenie, więc chyba auto dostaną. Problem był z noclegiem, bo panny wynalazły rybackie domki na plaży i one były i cenowo fajne, i urokliwe, i pustynne (i nawet z dzikimi plażami obok), lecz dziadek chciał (i musi mieć) nocleg ze śniadaniem. I tu dziewczyny musiały odpuścić, bo MY w naszym wakacyjnym trybie na ogół pierwszy posiłek jemy koło południa, a do tego czasu wystarcza nam kawa i woda mineralna. W ten sposób nocleg mają w kompleksie turystycznym.

Przygotowania trwały jakby nie było od trzech miesięcy, wszyscy zostali wyposażeni w buty do chodzenia po skałkach i piasku (dziadków też zmusiłam, by takie buty sobie sprawili i nawet zawiozłam ich do sklepu na wielkie przymierzanie), a panny dostały na wyjazd aparat fotograficzny. Wzięły naprawionego Samsunga, a z Alika zamówiłyśmy specjalną błękitną foto torbę (z alika, bo z nieznanych mi przyczyn w Polsce tego typu akcesoria są wyłącznie w kolorze czarnym!).

Z innej beczki powiem Wam, że ZA małe jest to lotnisko i CPK powstać musi. Na odlotach wszystkie pasy (sześć?) były zakorkowane. Nie było szans by zjechać na miejsce parkingowe by kogoś wysadzić bo się stało w miejscu. Wysadziłam więc towarzystwo w tym korku i stałam dalej martwiąc się czy zjadę w obrębie bezpłatnego czasu. Za to ludzie przedurlopowi są cudowni. To był niezwykły pokaz pychy i buractwa w aspekcie rozczulającym. Wszyscy są dumni, że oto ruszają na wakacje, rozglądają się czy są widoczni i wykrzykują do siebie: Och, na Riwierze będzie chyba chłodniej! Albo Ja jadę zaparkować, nie lećcie beze mnie! Itd, itd. ALE w gruncie rzeczy trzeba patrzeć na to tolerancyjnie, bo to beztroska i próżna, niemalże dziecięca radość, na nadchodzącą kanikułę.

W historii żadnego świata gdybanie nie poprawiło przeszłości.

„Baśniowa Opowieść” skończona!

Gadałam dziś rano na bieganiu z dziewczynami i okazuje się, że wszystkie ruszyłyśmy z kopyta z porządkami na Majówkę! Ba, jak patrzę na zatłoczone miejscówki to był dobry pomysł, więc jeśli TEŻ wyszło Wam tak, że spędziliście te dni w domu lub na działkach, to słusznie. W pierwsze dni maja ludzie są tak spragnieni urlopu i wakacji, że nie ma ludniejszej pory. Jedna znajoma opowiadała jak parę lat temu wylądowała w Szczawnicy, potem stali w korku do Zakopca, a na Krupkówkach nie było miejsc w knajpach, więc wracali stojąc w kolejnych korkach. Piękny mamy kraj, ale można sobie to rozłożyć na cały rok!

Ja dziś prasowałam wyprane zasłony, wyszorowałam JEDNĄ łazienkę i zrobiłam wodną kąpiel mojemu fikusowi. Okna są umyte WSZĘDZIE, ale jak to przy takich wielkich porządkach dom jest w ogólnym rozgardiaszu, bo w każdym kącie stoi coś do przestawienia LUB przeniesienia. Jest jednak we mnie duma😍, na jutro wiele już nie zostało! 🙀

Tak myślę, że ta majówka to takie przysunięte porządki przed świętami…

Mati w tych Włoszech odwiedził już Bolonię i Weronę, lecz jeszcze nie wracają, bo podróż z okazji Złotych Godów jego dziadków trwa dalej! Jak to na takich rodzinnych wyjazdach wychodzą jakieś dramy i zaszłości, ale w gruncie rzeczy jest to wszystko bardzo zabawne i szalenie pozytywne. Są ciocie, wujkowie i przyrodnie rodzeństwa. I jest też jego starszy o dwa lata kuzyn ze swoją dziewczyną. Oboje są już studentami i ta dziewczyna jest bardzo komunikatywna. Dogadała się i z dziadkami, i z przyrodnim rodzeństwem ukochanego. Mati więc podjął decyzję, że ON też zbliży się z Mieszkiem i z Lilą… Lecz TO nie będzie łatwe 😭 Było np. tak, że jak jechaliśmy zbierać nad Bug śmieci, że Łucja postanowiła ich ZAPRZYJAŹNIĆ… Użyła fortelu-pomostu, że może mogą wszyscy pograć RAZEM w Brawlstars? Bo gra i Mati i jej młodsze rodzeństwo? Mati kokieteryjnie zagaił, że on NIE jest jakiś super, ale ma 500 PUCHARKÓW, na co Liliana odpowiedziała, że 500 pucharków to się w JEDEN dzień wbija… I tyle było z tej integracji. 🌵 To po prostu są DWA (Lila oraz Mieszko) niezbyt łatwe i dość HERMETYCZNE egzemplarze… 🏝

Dalej sprzątam, ale dziś wpadliśmy do dziadków. Zawiesiliśmy im nowy, już letni wianek, zawieźliśmy ciasto bananowe i dostaliśmy w zamian OBIAD! Btw. w wianku zostały użyte różowe piankowe różyczki, które Łucja dostała właśnie od Matiego. Cóż tu z nimi było zrobić, żeby się nie kurzyły? Zrobił się z nimi wianek!