Widać ich. Szłam dziś z Bibs na popołudniowy spacer, bo rano pies nie chciał iść z Mieszkiem. Najszybciej więc jak mogłam wróciłam do domu, olewając zresztą jedno spotkanie i poleciałam z psem na pola. Było cudownie! Tak jak nie lubię wiosny (alergia), to to pierwsze uderzenie ciepłem jest wspaniałe. I jak wracałam to na placu zabaw była trójka ukraińskich dzieciaków 🙂 Czyli w którymś okolicznym domu musi być cała rodzina! Są w sklepach, dziś byłyśmy z Łucją w papierniczym po wyprawkę dla domu uchodźców, który jest w pobliżu jej szkoły i tam spotkałyśmy małego dzieciaka, którego rodzice weszli do sklepu obok, a jego puścili TAM. I stał taki oszołomiony tym wszystkim. No i w szkole będziemy mieć ośmiu nowych uczniów.
Taką Lilkę spotkałam jak jechałam po Łucję:
