Po raz już któryś, no ale przecież świętowania nigdy dość! Poza tym z takim „lekkim” opóźnieniem, ale z dziadkami jeszcze TEGO nie obchodziliśmy.
Nie jest to łatwy wiek. Przypomniało mi się, że gdy Łucja miała 14-ście to na okrągło miała focha. Pamiętam wyjście na jakieś warsztaty, gdzie panna odmówiła udziału w zajęciach i całe dwie godziny siedziała ze spuszczoną głową. TERAZ, tutaj, z Lilką, TEŻ foch goni foch i NIGDY nie wiadomo kiedy TO coś wybuchnie. Niby było rano dobrze, panna pomagała mi wybrać strój (DLA mnie) i nagle gdy była już też SAMA wyszykowana, a my na dole już staliśmy w kurtkach, COŚ nagle NIE spasowało. Strój się przestał podobać, czuła się „insecure” i na dodatek SAMA „też się sobie NIE podobała”. Tak minęła godzina, gdzie mieliśmy fazę „jedźcie sobie sami” i w końcu stanęło na tym, że pojedzie, ALE w piżamie. Zgodziłam się i zapakowałam galowe do torby, gdyby zmieniła zdanie (nie zmieniła). Potem w cukierni, nie chciała tortu, lecz roladę. Okej. Po drodze nie chciała mi pomóc wybrać tulipanów, więc wyskoczyłam sama i dobrałam pasujące do JEJ sukienki (nie nałożonej w końcu). A na koniec z literek Happy Birthday ułożyła napis Bird App. Proszę bardzo. Zwieńczeniem „utrudnień” był problem z zapalaniem, bo chciała zapalać zapalniczką, a ta nie działała. Uciekła od stołu i koniec końców zapalałam JA, z nią na kolanach!
Podobno JA też byłam taka i jakoś to MIJA. Dziewczyna jest cudowna, świetnie poszły jej próbne, ma ogromne oczekiwania od życia i od siebie, więc górki oraz schody pojawiają się często. A co za nimi idzie… również dołki. Ale wzmacniamy ją, wielbimy i chwalimy. Bo naprawdę jest za co! 🙂




I ostatnie moje MALUTKIE dziecko… Czy on też tak wojowniczo przejdzie ten WIEK? Wyżej widać natomiast fragment Łucji z nieodłącznym podłączeniem do czatu na komórce…

Ach i tak myślę, pod co podciągnąć tego PTAKA z tortu… Może pod bociany? Widziałyśmy je ostatnio! Akurat byłyśmy we dwie… A one leciały! Zawsze widzę je najpierw w gnieździe, a w tym roku widziałyśmy je w LOCIE!