artystki

Miałam napinkę… Dzwoniły mi telefony, weszła Lilka, którą nie mogłam się zająć a chwilę później w ramach focha, że NIE zwracam na nią uwagi, odmówiła pójścia na pianino. Gdy ją w końcu zawiozłam i wróciłam, okazało się, że Bibi rozpakowała sobie w dużym pokoju MĄKĘ. I lubi. Zjadłam trzy prince-polo (nie mogłam zjeść jednego bo by później nie pasowało do śniadaniówek) i od raz było lepiej 🙂 A dziś rano okazało się, że w końcu zsynchronizowały nam się cykle z Łucją (rok nam to zajęło :))

<>

Bibi nauczyła się pierwszej sztuczki! Szłyśmy dwa dni temu na spacer rano. Szaleństwo, bieganie, kółka, pętle i zanim doszłyśmy do pola w tym amoku wyrżnęła w zaparkowane na poboczu volvo! Na szczęście nikogo w środku nie było, ale łupnęła tak, że bałam się, że uruchomi alarm. Nie uruchomiła, ale siadła na środku i podnosi łapę, że ją boli (chociaż łupnęła bokiem). Użaliłam się nad nią i ona poleciała dalej. I teraz wczoraj… Po powrocie z pianina Lilka poszła z Bibi na spacer. Czwartki są jej. A JA na pianino odwiozłam Mieszka. Wracam, a na środku domu siedzi Bibi i pokazuje mi łapę i piszczy.

  • Lilaaaa!!!! CO zrobiłaś psu???!
  • Dałam jej klapsa! Trzy razy!!! Bo mi uciekła!!!
  • A wiesz skąd wiem??
  • SKĄD???
  • BO mi się poskarżyła! Zobacz! Pokazuje mi łapkę!
  • To bez sensu!!! Powinna boleć ją pupa!!!

Także do trójki, która nieustannie na siebie kabluje, doszedł kolejny przypadek :))) KTÓRY teraz drzemie… Na kanapie, i na MACIE od jogi, bo na spacerze się skąpała, więc tak obie sobie na tej piance siedzimy 🙂

<><>

A i ten… Są już pierwsze prognozy na zimę, zimno ma być od połowy grudnia, w sensie zimniej, ale ZIMY za bardzo nie będzie! Niemniej jednak, nie bądźcie za sprytni: gumy w oponach trzeba będzie i tak zmienić!