Nie warto bać się kłopotów, które mogą nadejść. Nie ma powodu, by bać się ich dzisiaj.

-Mam na imię Jutro.

Już na Targach Książki mi podtykano tę książkę, ale jako NIEposiadaczka psa, nie byłam zainteresowana. A warto! 🙂

Poniosłam porażkę z naprawą wieszaka (ale wciąż walczę), Bibi zeżarła kotlety dla dzieci (do głowy mi nie przyszło, że ona już taka długa, że stojąc na tylnych łapach sięgnie deski i ŻE surowy produkt w panierce ją zainteresuje), a Łucja zgubiła śniadaniówkę (8 godzin w szkole to za dużo bez jedzenia i musiałam jej coś dowieźć). ZA to dostałam się do fajnego programu profilaktyki zdrowotnej dla kobiet i będę miała cytologię robioną co rok. Byłam u dok, akurat w mojej przychodni dziś coś takiego ruszyło i ona od razu mnie wpięła. Badania będą dużo szersze niż zawsze były i naprawdę się z tego cieszę.

Za chwilę zaczynam weekend bez dzieci i tradycyjnie się szamoczę fitness czy kultura, ale zacznę chyba od prasowania! 🙂 Mam dla Was Lilkę i Mieszka idących do szkoły (dres, luz, lok i lampas) i ŻEBY nie było tak idealnie: MOJE pomieszczenie gospodarcze BEZ wieszaka… On kiedyś BYŁ pod tym CZYMŚ i TO wszystko WISIAŁO.