
Pierwsze biegowe wydarzenie tego weekendu to Dyniowy Bieg! Biegamy z nimi od dawna, pakiety są tanie, a na mecie zawsze czeka zupa dyniowa. Ja nie pobiegłam, bo w duecie z dziećmi organizacja moich biegów jest bardziej skomplikowana. Zapisałam natomiast Mieszka i Lilkę.
I? I trochę słabo. Wpierw z chłopcami 2010-2011 pobiegł Mieszko. Dokładnie po środku ekipy z przekonaniem, że był ostatni (NIEPRAWDA). Zresztą, w kółko mogę powtarzać to co mówimy sobie na parkrunie: wygrał z każdym kto tego dnia siedzi na kanapie. Natomiast problem był z Lilą, która miała przebiec dwa okrążenia bieżni i po pierwszej pętli zeszła. Bo nie da rady dalej i nie JEST pierwsza. Doskonale ją rozumiem. Ponad dwa lata temu miałam dokładnie to samo. Zrobiłam jedno kółko, wydawało mi się, że i tak jestem na końcu, ale nie mogę złapać oddechu. I zeszłam. To bardzo bolało. Ekipa rocznikowa Liliany była bardzo silna. Dużo było dziewczynek z klubów sportowych i chłopcy z tego samego rocznika pobiegli gorzej (:0)
Godzinę później panna doszła do wniosku, że jednak CHCE medal. Wróciłam więc z nią na metę. Organizatorem biegu jest mój nowy klub biegowy, znalazłam więc moją trenerkę i powiedziałam jej jak to wygląda, i że jedno kółko zrobiła i czy może dało by się medal załatwić. Ona zawołała gościa od medali i MAMY! Na odstresowanie chyba pojedziemy dziś do kina. Yeti?




Czytujecie Szczygła na Insta? Bardzo fajnie pisze. W ubiegłym tygodniu dostał nagrodę literacką Nike. Bardzo się z tego cieszył, chociaż gdy dzień później nagrodę dostała Tokarczuk, napisał, że to jednak jest dużo więcej :)) Ale gdy poszedł wieczorem na trening to jego trener dał mu koszulkę NIKE. Żeby miał trzecią Nike. Ta najkowa łyżwa to jest fragment posągu mitologicznej Nike, fałd jej sukni, więc w sumie to prawie to samo 🙂 I teraz ważne: zacytuję Wam co napisał: „oprócz koszulki – wybaczcie że podaję tę markę, ale w kontekście nagrody to ważne, wiecie zresztą, że nie jestem markowy – dostałem też pochwałę. Wśród skręconych i zgarbionych pisarek i pisarzy, siedziałem najbardziej prosto. Robię to bezwiednie. Ja największa łamaga w szkole podstawowej Nr 1 w Złotoryi.” Tą też historię opowiadałam dzisiaj dzieciom. Nieważne jest miejsce. Wynik będzie na końcu. Po latach. Na razie liczy się udział!