Grzejesz już?

To podobno, najczęściej zadawane pytanie dzisiaj. JA go nie zadałam, ale mogę WAM odpowiedzieć. TAK, grzeję! Jeszcze nie w całym domu, JESZCZE nie regularnie, ale w nocy w sypialniach podkręcam grzejnik. Za nami najzimniejsza tej jesieni, bo gdzie nie-gdzie było już -9!!! Przyspieszam przetwarzanie jabłek i gruszek sprzed domu (szarlotka na przemian z czekoladowym z gruszką) i wnoszę to co zostało do środka! Przydało by się też w tym tygodniu zebrać pigwy…

Mamy w tym tygodniu dwa biegi, wybory i odbiór nowego gorsetu („Mamo, a czy ja będę mogła na chwilę zajrzeć na oddział?”). Powinnam zadzwonić do fryzjera i umówić siebie i Mieszka (na początek) i do dentysty (brrr…)… Ja z samego rana miałam dziś odczulanie (kolejna porcja przyjemności za miesiąc) i zostawiłam u alergologa skierowanie Łucji, żeby też ją wcisnęli gdzieś na wizytę (ma tę alergię, czy to takie fantomowe wiosenne smarkanie). Lecimy z tą jesienią dalej!

A, Łucja wczoraj brzęczał, że jej zimno, więc dałam jej mój sweter (który nosiłam). I uznała, że NIE ma nic lepszego! Sweterki, ciasteczka i książki!