
Najbardziej „kasiastą” osobą w domu jest Lilka. Ona i chomikuje kieszonkowe od dziadka i zgarnia za korki z angielskim z Mieszkiem (wyżej macie stronę z dzienniczka jaki prowadzi, z uwagami, które JA muszę podpisać ->i później porozmawiać z uczniem) oraz prowadzi bank. Pożyczki z prowizją. I windykuje. Wisi jej Łucja i wiszę jej ja. I chyba też Mieszko…
Zaraz ruszam na jedno szkolenie i będę pewnie o 20-stej. Mam plan powrotu do szkoły, ale za późno złożyłam w tym roku papiery. Cały sierpień był remont i nawet nie miałam jak wydrukować cv, bo drukarka była GDZIEŚ… Gdy ją w końcu wykopałam spod materaca i podjechałam do szkoły, był już koniec lata i było za późno. Poproszono mnie, by podbiła w maju i zamierzam to uczynić. W tzw. międzyczasie będę zaliczać różne warsztaty i szkolenia, bo a) lubię, b)dobrze to wygląda w papierach. Aaale, ponieważ wychodzę, a dzieci w domu będą ok.16-stej w piekarniku zostawię naleśniki. Kupiłam też chałkę, a wczoraj zrobiliśmy kolejną porcję powideł śliwkowych, która do tej chałki pasuje doskonale. Referuję to Lilianie, która w środy ma na później i dziś rano byłyśmy po buty dla niej (bo ona donasza po Łucji i to nie jest dobre, bo każda krzywi tę stopę inaczej):
- Będą więc naleśniki i chałka. Jak Łucja znajdzie kartę kredytową, którą zgubiła, spróbujemy opracować patent z zamawianiem pizzy. W końcu dowożą do nas z różnych pizzerii.
- Wiesz mamo, wystarczy, że będzie szuflada, gdzie będzie leżało 50 złotych na taką sytuację.
- Fakt, ale wiesz, że leżąca gotówka jakoś nam w domu szybko znika…
- Pamiętaj, że do jeszcze jesteś mi winna za jedną lekcję z Mieszkiem we wrześniu.
Liczyrzepa 🙂 Nie zginie :)) Macie za to Łucję, po wyjściu od fryzjera! Ależ było cudowania przy kąpieli, żeby nie zmoczyć włosów i dziś do szkoły pójść z PROSTYMI włosami! 😀
