
W szale porządkowania za tyłem domu trafiłam na KOLEJNY miracle 😉 Otóż w tym chaosie i ruinie mojego ogrodu wyrósł mi czosnek niedźwiedzi, co to go dwa lata temu sadziłam!!! Nie spodziewałam się całkowicie! Zachwycona pomyślałam, że może na święta zrobię z NIEGO masło (w sensie NIE ze sklepowego), ale niestety miał przechlapane jak KAŻDA żywność w naszym domu, bo został natychmiast przetworzony. Powstało z niego pesto, choć z braku orzeszków piniowych zmiksowano go z pistacją. Przerób zarządziła Łucja, ale archiwalnie mam zdjęcie – miał naprawdę szerokie i dorodne liście, zupełnie inne niż u sklepowych wersji!
<><>
Rozmawiałam jakiś czas temu ze znajomą. I mówię, że jestem zombie bo w nocy pies mnie obudził, bo MUSIAŁ wyjść. I ona mi na to powiedziała, że właśnie dlatego nie ma żadnych zwierząt. I że czasem śpi u znajomej, która ma kota i SAM ten kot jej przeszkadza, bo czasem w nocy mruczy i wybudza. NO i NIE! Lutka zawsze powtarza, że jak sobie usuniemy z życia wszystko co nas drażni, to NIC nam nie zostanie. Potrzebujemy rzeczy, które nas drażnią, zabierają czas, są kosztowne, nie rentowne i bezcelowe. Te elementy BIORĄCE są niezbędne, chociażby po to, że jak pojawi się coś naprawdę NIEFAJNEGO, to to zbagatelizujemy. Taki morał na dziś, KIEDY przede mną jeszcze GÓRA sprzątania 😉
I tego się trzymamy. Moja kotka też budzi mnie w nocy, gdy wody jej zabraknie.
PolubieniePolubienie