- Lil, chyba nam się psuje pralka…
- Po czym to poznajesz?
- Bo po wyjęciu prania, na dnie bębna były elementy pralki.
- I co zrobiłaś?
- Wyjęłam je i nastawiłam kolejne pranie.
I w ten sposób rozwaliłam do końca! JUŻ nie wiruje, nie wyłącza się, a nastawiona wczoraj o 22-giej kręciła na minimalnych obrotach do samego rana. To NIE była stara pralka, kupowałam ją JUŻ po rozwodzie – pod koniec kwietnia 2017 roku. Czyli ZAWSZE rozwalam pralki w kwietniu! Nową właśnie zamówiłam – ma być w piątek, dopłaciłam do widełek czasowych, bo tak będzie prościej. Przez chwilę zakładałam, że poproszę Lutkę o pomoc, ale tak naprawdę to chcę przy tym być, zresztą nie mogę jej do takich bzdur ciągać. Zużywam te sprzęty na potęgę! Nowa TEŻ będzie wrzucana od góry, bo taka akurat mi się mieści w tej wnęce.
Nie kupię tego regału chyba w tym roku, jak mi będą cały czas takie rzeczy wpadały 😦 Do domu na kwiecień mogę dodać również pergolę, którą dostanę od sąsiada. To taki dalszy sąsiad, ale akurat zrobił rewolucję w ogródku i wywala swoją. Zapytał mnie CZY nie chcę, no i w sumie to mi się przyda. Chociażby po to, żeby podeprzeć jaśmin.
Mokry, pospacerowy Bibek! Btw. psa wyprowadzał Mieszko i gdy wróciłam młody wciąż był w domu, bo miał mokrą kurtkę i… NIE mógł iść do szkoły!!! Dałam zimową i wywaliłam by SZEDŁ po wiedzę! 😉
