
Techniczne rzecz biorąc to ma być KRÓTKI tydzień. Ale, ten dyżur w szkole co to mamy go obowiązkowy, ja wybrałam właśnie na teraz. Na czwartek, piątek i przyszły wtorek. Niemniej jednak dzieci mogą wyprowadzać rano psa, więc to będzie ciut łatwiej. Dom mam już zastawiony Wielkanocnymi gadżetami, ale muszę posprzątać PRZED domem, to postawię tam porcelanowe króliki, które teraz „siedzą” na stole. Fanty od Zajączka JUŻ mam. Będą książeczki i coś równie nudnego, ale niezbędnego, bo przydasie technologiczne. I tak musiałam je kupić, więc dorzucę teraz. Kamerka do kompa, myszka (Lilka, chce grać z Mieszkiem) i powerbank (który Łucja chce mieć na żagle). Ciasta zamówione! Box Wielkanocny u chrzestnej Mieszka, która robi takie mini dzieła sztuki oraz sernik, babka i paszteciki w naszej cukierni. Tak sobie myślę, że spróbuję w tym roku zrobić paschę. Robiłam ze dwa lata temu i bardzo to smakowało Mieszkowi. Święta u dziadków szykują się liczne, bo będzie również brat Lutki z żoną i córką (oni są w trakcie mega-remontu i NIE mają na razie kuchni!). A ponieważ widziałam się w sobotę z tą moją znajomą, która robi biżuterię z kamieni, to mam też dla tych trzech „dużych” dziewczyn (Lutka, ciocia z córką) po Wielkanocnym pierścionku MOCY. Z Amazonitem, który ma dodać pewności siebie (kuzynka), z granatem, który dodaje witalności i wzmacnia (ciocia) i z górskim kryształem, czyli mocnym kamieniem dla silnych kobiet (babcia).
Wielkanocne poduchy już leżą na kanapach, LECZ samotna do-popołudniowa Bibi, odgryzła królikowi z poduszki ogonek 🙂 Kartki wysłane… Mieszko ma jakieś szkolne jajeczko w środę i mamy COŚ donieść, ale to jutro będę myśleć CO to może być. Cały czas NIE wyszłam na prostą z praniem, ale cudownie pierze moja nowa pralka!
W kwestii świątecznych cudów, mój ogródek, który tak dużo stracił tej wiosny i w nieskończoność go odsuwam w SPRAWACH do zrobienia, postanowił się zregenerować sam. Wszędzie rośnie mi mała, krótka, zielona trawka. Przepięknie! Dosieję jeszcze trochę i będzie naprawdę świetnie.
