Plan wyprawy na torfowiska mieliśmy od jakiegoś miesiąca! No ale tydzień temu spadł śnieg i się nam przesunęło… A zależało mi na tym, żeby zdążyć PRZED komarami! Wynalazłam takie nieznane nam miejsce, gdzie i ptactwa dużo, i trasa biegnie kładkami. Bywają tam bobry i łosie (NIE widzieliśmy, za to pełno było błotniaka stawowego, czyli wielkich drapieżnych ptaków, o których początkowo myślałam, że to ORŁY). Bibi NIE wzięliśmy, bo widziałam w wyobraźni jak będziemy ją wyciągać z tego bagna, jeśli pogna za kaczką… Po za tym na naszych polskich torfowiskach można spotkać ryjówkowatego rzęsorka, który jest jedynym występującym w Polsce jadowitym ssakiem, a jako, że jest podobny do myszy, istnieje duża szansa, że Bibi postanowiła by takie coś ZJEŚĆ. Nieważne… WZIĘCIE jej to byłby problem, więc zabrałam ZA TO chłopaka Łucji, który chciał z nami jechać…
Spacer nam się spodobał, TROCHĘ nas uśpił, czyli chyba do wieczora tak będziemy ziewać. Ale miejsce jak najbardziej do powtórzenia! I to właśnie teraz, jak jest pusto, rześko i bardzo klimatycznie! 🙂













