Spadł mi na auto szlaban. Nie dziś, lecz w niedzielę jak wracaliśmy… Tak do końca nie spadł sam, bo opadał, ja się cofałam, no i nie zdążyłam. Tory były szerokie, poczwórne, był dróżnik i był szlaban. No i ja wjechałam na te tory (tzn. nie dojechałam do nich, byłam pomiędzy szlabanem a torami) GDY zobaczyłam, że po prawej stoi pociąg towarowy z pełnym składem. No i założyłam, że on JEDZIE i zaraz nas zmiecie. I że szlaban NIE opadł, bo była jakaś awaria! Spojrzałam do lusterka, czy nic nie jedzie, chwyciłam za drążek biegów i usłyszałam dzwonek szlabanu. OPADAŁ. Wsteczny nie chciał mi w tych nerwach wejść, przez chwilę myślałam, GDZIE ja mam ten wsteczny, bo czasem on jest z przodu, czasem z tyłu i co auto to mam inaczej, ale w końcu wskoczył i ja cofnęłam. Tylko, że nie zdążyłam i wbił mi się ten szlaban w przednią maskę, gdy zjeżdżałam. Żeby było ciekawiej całą akcję nagrywał miłośnik kolei. Jakiś taki dziwny dzieciak, którego fascynują pociągi. No i ja mam ten jego filmik, bo do niego podeszłam i on mi to przesłał. A nagrywał, bo uznał, że sytuacja jest nietypowa, że pociąg z pełnym składem stoi tuż koło przejazdu. Pociąg był niesprawny i pół godziny później przyjechała po niego inna lokomotywa i go ściągnęła.
I co dalej? I nic. Gadałam z Diablim, a dziś widziałam się z moim ubezpieczycielem i obaj powiedzieli, żeby nic nie robić. Na filmiku akcja wygląda specyficznie i pkp może mnie za uszkodzenie przejazdu obciążyć (argument, że ja mam wgniecenie na masce od góry nie zadziała). Widać na tym filmiku, że rowerzysta, który był przede mną spokojnie zjechał, no ale ja tak się spięłam, gdy zobaczyłam ten pociąg, że musiałam się cofnąć. Dróżnik był w budce i wszystko widział, ale on jest kryty, bo JA byłam POD szlabanem byłam gdy dzwoniło. No cóż. Tak naprawdę szkoda jest niewielka i dużego mieliśmy w tym wszystkim fuksa. W sumie duże uff.
<><>
- Mamo, muszę napisać z polaka, czy Lady Macbeth była winna zbrodni. SAMA napiszę, ale chcę o tym z Tobą porozmawiać
- Zabiła?
- Nie.
- Jeśli nie zabiła, to każdy odpowiada za siebie, tak? Nie jesteśmy bezwolni, Łucja. Dorzuć coś o polowaniach na czarownice, kiedy zwalano na kobiety winę, że mężczyźni pod ich wpływem robią rzeczy nieracjonalne. Zobacz nawet współczesne ustawodawstwo zakłada, że winny jest ten co zadaje ostateczny cios, a nie podżegacz do zbrodni. Kto był winny na przejeździe? Ty, która mówiłaś: Dajesz radę byku, zdążysz, czy ja?
- Ty, bo prowadziłaś auto.
- Dokładnie.
