Też Was to zdumiewa jak szybko mijają? Dopiero się szykowaliśmy, a to już po. Coś w stylu Jak szybko rosną...

Dziś dzieci przejął Diabli a ja kontynuowałam świętowanie z dziadkami. Przyjechał do nich brat Lutki z żoną i dołączyła do nas również moja kuzynka ze swoją dziewczyną (na święta postanowiła zrobić coming out, ale jak to Lutka skomentowała mi na boku: „Obyśmy tyko taki rzeczami mogli się przejmować”). Jedliśmy, pojechaliśmy na spacer, pogadaliśmy i pojechałam ze zwierzyńcem do domu. W międzyczasie dostałam wiadomość od Mieszka, że wyrwał sobie ząb, także jutro rano jak pojadę po dziewczyny, bo mam z nimi wizytę u ortopedy, to może coś MU po drodze kupimy? Archiwalnie zapiszę, że na TE święta nie dotarłam do kościółka, który miałam po drodze, a jest tam wyjątkowy ołtarz nawiązujący do wojny na Ukrainie i zła jestem na to, bo miałam ochotę!
Wyżej drzewo z dzisiejszego spaceru o którym się głowiliśmy CO to za drzewo takie wielkie, ale doszliśmy do wniosku, że to TRZY rosnące przy sobie LIPY. Niżej macie Łucję z TELEFONEM, lecz obiektywnie muszę przyznać, że panna CAŁE święta się uczyła. Miała wydrukowane mapy świata, nanosiła na nie wyspy, niziny i wyżyny i musi je móc rozpoznać. NIEZŁE.
