Dzień chłopaka!

  • Mieszeczku, byliście dziś na lodach?
  • Tak. A potem kupiłem sobie jeszcze kubełek w KFC.
  • Super. A jak było na porannym spacerze z Bibi?
  • Dobrze. Tylko się „zerzygała”.
  • Ale kto??! Ty wymiotowałeś?
  • Nie. JA NIE. Bibi. Najpierw żarła trawkę, potem stała i robiła głupie miny, aż w końcu się uśmiechnęła i wtedy.

:DD Strasznie się tego UŚMIECHU Bibi śmiałam. Wyobraziłam sobie psę, która robi różne miny i próby wyplucia, a na koniec COŚ co DLA nas wygląda jak uśmiech, a u niej wywołało to uruchomienie wsteczne trawki 😀

Udało mi się załatwić po szkole jedną ważną sprawę. Powtórzę to po raz kolejny, że dobrze być tak blisko domu. Kończę, nawet jak później, to zawsze przed 15-stą i mogę jeszcze COŚ ogarnąć. Patrząc na ceny benzyny to jest dodatkowy plus. Dziś akurat nalewałam za tę samą kwotę, co to na ogół nalewam i pamiętam, że NIEDAWNO jeszcze, oznaczało to bak pełny do POŁOWY. Teraz jest to 1/4!!! Ach, no i odwiozłam pranie do pralni. Pościel zmieniałam 1-go września, czyli woziłam to w bagażniku od MIESIĄCA. Co jeszcze? … Klarens ciągle z nami mieszka i JEŻELI będzie również w przyszłym tygodniu, to (gdy Łucja pojedzie na wycieczkę) podskoczę z nim to veta. WTEDY porobimy zaległe szczepienia!