-ja do Mieszka.
Gość przez trzy pierwsze dni ma na drugą zmianę i na OGÓŁ pierwszym jego posiłkiem jest szkolny obiad, zagryziony kanapką, którą mu przygotowałam w plecaku… Jak jest BARDZO głodny i ma jeszcze kieszonkowe (raz w tygodniu od dziadka) to idzie do żabki po CZIPSY. Pieniędzy starcza mu na ogół DO wtorku. Dobra wiadomość związana z nim jest natomiast taka, że na początku października będzie miał wycieczkę do Bobrzej Doliny!
<><>
Poniedziałek. Dziś rano się odczuliłam (kolejna dawka za miesiąc) i byłam w szkole na tyle wcześnie, że zrobiłam sobie odbitki na CAŁY dzień. Brawo ja! Lilka ma w szkole fazę na prymusa i nie ma dnia by się nie zgłaszała. Dobrze, oby tak dalej! Łucji na razie jeszcze nie cisną i panna w szkole ciągle się trochę nudzi. ZA TO odfajkowałyśmy DZIŚ rehabilitację, czyli cały tydzień mamy do następnej wizyty.
W tym tygodniu mamy DWIE wizyty lekarskie z pannami i jedno wydarzenie kulturalne! Jutro rano mam zastępstwo, co oznacza, że chyba znowu nie dotrę na rynek… Buuu… Za to niezmiennie wstajemy o szóstej 🙂 WYSPANI!!! Monday Glam!

<>><<>
- Mamo, a czy kurz w naszym domu to fizyka?
- Odrabiasz lekcje, Łucja? W sensie, że to nie karma? No cóż, wg mnie to bardziej biologia. Jakieś takie namnażające się kurzawiki i roztocza….
- PRZESTAŃ. Napisałam, że to fizyka.