Całkiem ładna sobota!

TAK cztery lata temu szli do szkoły 🙂

Dobre mam ostatnio czasy na bieganiu. Bywalo DUUUUŻO lepiej, ale jak na ten okres post i około pandemiczny to jest nieźle. Może to ochłodzenie, może to nastrój, ale przebiegam te pięć kilometrów w 32 minuty i NIE jestem przerażająco czerwona. Bywało i 28, ale tak jak mówię, NA DZIŚ, cieszy mnie ten wynik! Kupiłam sobie po drodze do domu bajgle, słodką bułkę w kształcie WIEWIÓRKI, paszteciki do barszczu i siedzę przy kompie. TEGO co miałam zrobić nawet nie ruszyłam, ale oceniłam jakieś prace, wysłałam kilka meili (zobowiązałam się na zebraniu u Mieszka, że sprawdzę jedną wycieczkę), a zaraz pewnie pojadę do sklepu, żeby na poniedziałek było COŚ do śniadaniówek!

Gdzieś mi mignęło, że 20 minut spaceru w scenerii nieindustrialnej poprawia nasze parametry zdrojowe i nastrój. Dobry argument do posiadania psa! Bibs na razie LEŻY obok, bo jeszcze zmachana po poranku, ale pewnie jak zaraz wstanę, żeby wyjść to będzie foch. BO BEZ niej 🙂 Grzyby przechodzą na plan dalszy, bo na jutro ustawiłam się już na odbiór podręczników (karty z WOS-u i filozofia, o której Łucja już powiedziała, że STRASZNA).