Jak przyniesiecie mi po DWA grzyby, to nie będziecie miały spóźnienia.

-pani na w-fie u Łucji

Niedaleko szkoły Łucji jest rzeka. Na w-fie chłopaki biegają do niej na czas, a dziewczyny (które na zimę i szarugę, mają salę z lustrami do ćwiczenia tańców i choreografii) chodzą po okolicznym terenie bawiąc się w podchody… No i Łucja była w drużynie z TAKĄ ekipą, że się SPÓŹNIŁY na miejsce zbiórki. I nauczycielka rzuciła im grzybowe wyzwanie! Łucja grzyba znajdzie, ale razem z nią była panna, której tata jest anglikiem, oni jak wiadomo NIE zbierają i ona NIE potrafiła. Pytała się więc Łucji SKĄD ta wie, KTÓRE zbierać?

A dziś rano w końcu na grzyby pojechaliśmy wszyscy! Razem z dziadkami, w las niezbyt piękny, ale z plotek całkiem grzybny. Po lesie chodziliśmy około dwóch godzin, uzbieraliśmy pół kosza podgrzybków i marzy mi się, żeby TEJ jesieni jeszcze raz taką wyprawę powtórzyć. Jesień mamy grzybową, to dobre ćwiczenie na oczy, a taki np. dotleniony Mieszko przestał smarkać. Dzieci zostawiłam potem u dziadków, żeby popracować, ale powiem WAM, że mnie też ten las tak ZMULIŁ, że po powrocie do domu po prostu zasnęłam…. Niemniej jednak JUŻ działam i czas BEZ nich rozpocznę od skoszenia trawy!