Dobry ma Pani głos do pracy z głosem. Dźwięczny. A podnosić nie trzeba

laryngolog na moją wątpliwość, czy będę słyszalna, skoro nie krzyczę.

Jest kocioł, więc lakonicznie. Inauguracje roku szkolnego dobrze, Lilka ma trzech nowych nauczycieli i na rozpoczęcie postraszono ich nadchodzącymi egzaminami. Mieszko ma nową wychowawczynię, a spotkanie Łucji z klasą POZYTYWNIE. Do panny najstarszej dotarło, to o czym JA wiedziałam wcześniej, że nic jej po doskonałym połączeniu, skoro pociągi nie jeżdżą co 5 minut. I chociaż szkołę ma na ósmą i obczaiła IDEALNY dojazd, musi być na dworcu o…. 6.15.

Mój plan LEKCJI na razie jest kosmiczny, ale gdy wszystko ładnie wstawiłam w tabeleczkę, to wygląda na to, że po prostu jest błąd w ilości godzin (jest ich za dużo) i jutro to wszystko będę poprawiać. Dziś też miałam lekarza medycyny pracy, bo technicznie szkoła NIE działała do 1-go września i NIE było jak nas na te badania wcześniej wysłać. Nie udało mi się odpalić natomiast kolejnej narady, bo też była na Teamsach, a wypadła mi w poczekalni u lekarza i telefon odmówił współpracy. I tak było tam zamieszanie, bo NIE wzięłam skierowania i Lilka mi dosyłała je przez telefon… Była wątpliwość, czy dok taką formę uzna, ALE uznał, tyle, że jutro muszę dowieźć oryginał! Chciałam ponownie napisać, że MIAŁO być łatwiej, ale w sumie to jak myślę, że JEST ŁATWIEJ. Gdybym w tym wszystkim miała jutro jechać i tłuc pod 100 km, to JEDNAK teraz, ze szkołą tuż obok, JEST lepiej. No i wypadła nam rehabilitacja Łucji i jutro też NIE da rady, ale może uda się ją jakoś wcisnąć na piątek!