- Lila, a dlaczego Ty żabciu, jeszcze śpisz?!? Jak ja odwożę Łucję, to Ty, w tym czasie wstajesz! Czemu sobie nie włączyłaś budzika jak wczoraj?
- To nie było jednorazowe?
- No, nie! Proszę codziennie mieć ustawiony budzik!
I przypomniało mi się, co to na TEN tydzień mam do załatwienia… Otóż muszę jeszcze ogarnąć telefon Mieszka. To jest ważny element! Trzy dni w tygodniu on ma na drugą zmianę, my wychodzimy na rano i nie ma z nim kontaktu. Dzwoniłam już do gościa, który kiedyś ratował zatopiony telefon Łucji i powiedział mi, że jeśli wylało, to nie SZYBKA, a wyświetlacz i wymiana to większy problem. Ale ustawiłam się z nim na jutro na stacji benzynowej, on go naprawi i na tej samej stacji dwa dni później telefon odbiorę.
No i byłam o tej baaardzo wczesnej porze DZIŚ na rynku. Tydzień temu kupiłam pyszne jesienne truskawki i z makaronem były pochłonięte na kolację błyskawicznie. Dziś ich nie brałam, wziełam za to wielkie orzechy włoskie, których fanami są Lila i Mieszko i polskie kiwi. Dawno temu próbował to uprawiać mój tata, jemu się nie udało, ale mam na rynku takiego gościa, co mu się takie wynalazki ZAWSZE udają. Ach, no i górę jabłek! Pieczecie już? My pieczemy!
