Nie będziemy się całować, tylko dlatego, że jadłam to co lubisz.

-ja do Miaustry, miałam kilka plasterków prosciutto, a potem nie mogłam się od tej jej czułości opędzić 😀

Poszłam wczoraj na pola po wierzbowe witki do wianków… Oczywiście złych nacięłam, bo za sztywne, ale odkryłam, że już są BAZIE! W niedzielę rano, przed wyjazdem do dziadków, zabieram ekipę na szukanie wiosny! Przygotujemy bukiet dla babci i skombinujemy jakiś dla nas. A na razie mamy DWA wianki. Wyszły za duże, bo słabo się zginały te witki, ale na taką przejściówkę- pozimie, zanim powiesimy wielkanocne wianki, się nadadzą! Są piórka, styropianowe jajka i kółka wycięte z chusteczek z Biedry. Nasz i dziadkowy:

<><>

Pamiętacie, że Liliana miała uczyć Mieszka angielskiego? W sumie to obie dziewczyny będą go uczyły, ale wczoraj była PIERWSZA lekcja, zrobiona przez Lilianę. Panna się do tego solidnie przygotowała, wg mnie za dużo uwagi zwraca na kosmetykę, typu: założyć MÓJ żakiet, żeby wyglądać jak nauczycielka, ale zajęcia się udały. Jedno ze zdjęć kiedy trzyma książkę nad głową Mieszka jest oczywiście pozorowane 😉 żadnych siłowych narzędzi nie musiała używać!

Jak widzicie, mamy trochę problem z ŁADEM na biurkach :/ Widać też, że Mieszko prawidłowo trzyma długopis, za to Lilina (piętro niżej przy SWOICH lekcjach) NIEPRAWIDŁOWO. Jak się je przypomni to poprawia, ale gdy się odwrócisz z powrotem łapie po swojemu 😦