Uff, obejrzałam!

I to uczucie, kiedy nastawiłeś, że wszyscy zginą, a praktycznie wszyscy przeżyli…:D

Prognozowano, że polegnie Szary Robak, a on jakoś (nie wiem po co?) ocalał. Ta jego Missandei, taka fajna babeczka, a on taki drewniany :/ Internety zalały memy, o tym co zrobić, kiedy konar nie chce zapłonąć (Mellisandre), albo co powinien był zrobić Brandon. My z Łucją wyłączyłyśmy światło, bo to był mroczny odcinek (chwała smokom i kapłance, że było cokolwiek widać 😉 i zrobiłyśmy sobie seans!

Koniec kwietnia, to dla wielu osób deadline składania pitów. Ja w weekend pomagałam wypełnić dziadkom i nie wiem dlaczego zwleka się do ostatniej chwili!

Dla mnie, tegoroczny 30 kwietnia, to przedednie majówki, na którą za bardzo planów nie mamy, bo majówkę mamy już od miesiąca i czuję się wypoczęta 🙂 oraz OSTATNI dzień bloxa. Przeniosłam się dwa miesiące temu, jakoś po drodze gdy admini wygenerowali nowy plik przerzuciłam brakujące dwa tygodnie i całość już jest TU. Dorzuciłam te kosmetyczne dodatki, które lubię: mamy wyszukiwarkę (LUPKA), suwaczki i kalendarz. Jest zakładka o mnie, twitter (ĆWIERKACZ) oraz ramka z Insta (na szafie). Nie ma widżetu, który pokazuje aktualny ruch na stronie (who is among us). Kombinowałam różnymi sposobami, ale nie wiem jak przerobić kod, żeby to zaskoczyło.

W szkole napięcie. Pan od matematyki wyliczył klasie Lili, że zostało im 7 lekcji do końca roku. W przyszłym tygodniu go nie ma, tydzień wypada na zielone szkoły, a pod koniec miesiąca maja oceny muszą już być wystawione. MAŁO.

<>

Za to gość na stacji benzynowej umył mi auto 🙂 Nalał mi benzynę, ja poszłam zapłacić, a on w tym czasie umył mi szybę. Mówię do niego:

  • Ojej, ale nie ma żadnej gotówki dla Pana.
  • To nic, kolejnym razem. A gdzie pani skakała ze spadochronem?
  • Nie skakałam. Dlaczego?
  • Te taśmy urywa się przy skakaniu. Wiem, bo skakałem. Pracowałem kiedyś w parku rozrywki we Włoszech.

I pokazał mi ten MÓJ breloczek, z alika, co to ja stamtąd je hurtem zamawiam.

  • Aaa… Nie wiedziałam, że to ze spadochronem. Wiedziałam, że lotniczy gadżet, ale nie wiedziałam dokładnie jaki!
  • Też taki miałem, tylko zgubiłem.
  • To ja Panu go dam. Ja mam ich dużo.
  • Tak? Poważnie?
  • Pewno. Tylko odepnę.
  • To ja Pani za to CAŁY samochód umyję!

😉 Taki deal zrobiłam!

I git!

Kocham Internet za to jak szybko reaguje. Wyłączysz się na pół dnia i już nie wiesz czym wszyscy żyją. Migają Ci przed oczami kolejne memy z bananami i myślisz WTF??? 🙂 To co jest punktem zapalnym staje się zupełnie nieistotne przy tej dzikiej bananowej twórczości… Aż żal wyłączyć kompa, bo co chwilę coś mnie bawi 🙂

Poszły do szkoły! Syndrom jak po wakacjach. Wczoraj wieczorem temperowałam kredki z piórników i poganiałam z kąpielą. A dziś dzień rozpoczęliśmy od zakupów w sklepie z płazem w logo, żeby kupić po batoniku, wodzie i bułce. Po weekendzie u nas nigdy nic nie ma 🙂 Krótki będzie ten tydzień, ale dobre i to! Niewiele zrobiłam z rzeczy, które sobie zaplanowałam na miniony weekend, ale za to obejrzałam kilka kolejnych odcinków drugiego sezonu Podręcznych. Och, inny jest ten sezon niż pierwszy, ale też mi się podoba. I strasznie wzruszający. Właściwie to nie ma odcinka, żebym nie beczała.

Pojawił się Klarens. Po kilku dniach niebytności przyszedł kulejąc i trzymając w górze przednią łapkę. Dałam dwie saszetki, sporo śmietanki, usunęłam kleszcze i zaczęłam się szykować, żeby z nim dziś do veta uderzyć… Ale on zeskoczył ze stołu, ugryzł mnie w łydkę i w magiczny sposób ozdrowiał. Stanął przy drzwiach, miauknął: Otwórz, wychodzę!. I poszedł nie kulejąc.

Ach, i Lilianie poleciał kolejny ząb. Wczoraj przysłała mi esemesa, że się chwieje – ja przyznam się, nie kontroluję tych jej zębów i cały czas się boję, czy to nie jakiś stały, ale uspokoiła mnie, że to to TAKI z niebieską plombą. I wieczorem jak już leżałam w wannie to przyszła do mnie z tym zębem, że JUŻ go sobie SAMA, w łóżku, wyrwała!

#Oto chodzi

Chodzenie jest pierwszym rodzajem ruchu jaki uprawiał człowiek. Owszem czasem podbiegał, te 50-80 metrów gdy chciał zapolować na zwierzynę, albo gdy przed czymś uciekał i te 50-80 metrów to był TEN odcinek, kiedy biegł. Bieganie wzmacnia naszą wytrzymałość, ale w sumie niewiele robi z naszą sylwetką. Biegamy pochyleni, nie uruchamia się ani brzuch, ani nasze ukochane pośladki. Nie wzmacniamy klaty, ani rąk. Bieganie obciąża stawy, chodzenie zresztą trochę też, lecz nieporównywalnie słabiej. Prawidłowa postawa przy sportowym chodzeniu jest wyprostowana i dobra dla kręgosłupa. Strefa „lotu” i podskoku, jeżeli nawet wystąpi, to jest krótsza i nie ma efektu JUMP, za którym NIE przepadają nasze kręgi. Absolutnie się zgadzam, że nie ma NIC nudniejszego niż bieg po bieżni i chodzenie może być doskonałym uzupełnieniem naszego treningu. Po biegu warto się przejść (SPORTOWO), bo chodzenie fajnie uruchomi całą masę mięśni, których nie ruszaliśmy biegnąc. Zalecono mi DZIŚ, bo chodzić 3x w tygodniu po 45 minut!

Pamiętacie, że 2019 miał być rokiem rzeczy nowych? Do jazdy na biegówkach, szydełkowania, pływania w piankach, podstawach stolarki (byłam na takich zajęciach ze 2 miesiące temu, ale nie wiem kiedy będą jakieś fotki :/), kolaży, zbierania śmieci podczas biegania – to ma już swoją nazwę (PLOGGING) i Szwedzi chcą z tego zrobić dyscyplinę olimpijską :0 oraz deteksów warzywnych doszedł kolejny wyczyn… Kolejna NOWA dla mnie rzecz, czyli chodziarstwo!

Dziś załapałam się na kolejny super trening. DOSTAŁAM naprawdę niezłe buty do sportowego chodzenia, koszulkę techniczną, napoje i DYPLOM! Dyplom odbycia treningu z naszym czterokrotnym Olimpijczykiem 🙂 Podpisany! Można się przy tym chodzeniu zmęczyć. Czuję też łydki i uda. I pośladki. Muszę przyznać jestem niezła 🙂

<><>

Dziś Prawosławni obchodzą Wielkanoc. Gdy wychodziłam w czwartek z siłowni, tam taka miła dziewczyna na recepcji siedzi, powiedziałam:

  • O, jeszcze macie króliczki! Jak to dobrze, że nie tylko JA mam je jeszcze po domu porozstawiane!
  • Bo jeszcze będzie prawosławna Wielkanoc!
  • Dokładnie! Zupełnie o tym zapomniałam! To świetna wiadomość, bo zawsze ZA krótko te ozdoby stoją…
  • Ja jestem prawosławna.

Potem pogadałyśmy jeszcze o tym, do której cerkwi chodzi, ale najważniejsze, że NIE musicie jeszcze ozdób Wielkanocnych chować! 🙂

Cardio-weekend

Weekend bez dzieci będzie znowu (ZNOWU) na sportowo. Miałam plan na wyjście kulturalne, ale zaległości domowe są tak wielkie, że jak JUŻ się wy-cardio-wałam, to dziś będę siedzieć na miejscu!

Zaczęłam tradycyjnie od porannej przebieżki… Ale TYM razem tematem było hiszpańskie śniadanie 🙂 Jedna biegaczka wróciła z wakacji i przygotowała dla nas posiłek PO biegu! Były nawet truskawki (w końcu też hiszpańskie o tej porze roku 🙂

Nie miałam przy sobie telefonu i szczerze mówiąc to takie bardzo dziwne i nieswoje uczucie, kiedy go nie wezmę. Ale nie wracałam po niego do domu, bo bym się nie wyrobiła! Bo po biegu pojechałam na dużą sportową imprezę – Dziewczyńską Sobotę. Lubię te wydarzenia organizowane przez wielkie sportowe marki, bo one zawsze są wysokobudżetowe. Musisz tylko przyjść i poćwiczyć, a w zamian dostajesz torbę z prezentami. Są w niej vouchery na bezpłatne treningi na różnych siłowniach (wykorzystam), napoje, bransoletka i kupony do sklepów. Na miejscu były również stanowiska z bezpłatnymi usługami: mam pomalowane paznokcie (JA MAM pomalowane paznokcie!), zrobiłam sobie badanie stanu włosów i skóry głowy oraz kompleksowe pomiary sportowe. Byli też ludzie od treningów EMS… To taka nowość, którą wszyscy się zachwycają. Ćwiczysz w specjalnym stroju i Twoje mięśnie są stymulowane przepływającymi prądami. Efekty są doskonałe, a przyrost masy dużo szybszy. Niemniej jednak ja, jako człowiek, który kiedyś przechodził bloki badań neurologicznych i ten prąd przez niego przepływał, to jak słyszę, że znowu MOŻE przepływać, mówię NIE. Nie chcę drogi na skróty, tym bardziej, że badania, które zrobiłam mówią, że jest ok. Tłuszczyku jednak trochę za dużo, ale można go przerobić na mięśnie. BMI doskonałe, podobnie jak stan kości (bardzo mnie to cieszy!).

Biała koszulka, w kucki, w pierwszym rzędzie!

I to już kolejny trening. Będą zdjęcia na 100%, bo NAM robiono, lecz nie wiem kiedy!

Głowa po prawej stronie! Się przebrałam po drodze, żeby być ŚWIEŻSZA 😉

><><

Mam jeszcze w galerii dwa niewrzucone zdjęcia, więc je dodaję! Łucja wieczorna – widzicie tę łunę która jej z palców bije?? – ona komórki NIE zapomina wychodząc z domu! NIGDY!!! Baa, zawsze ma przy sobie ładowarkę i charger! Niżej Mieszko w kigurumi Lilki (i z siniakami na łydkach). Strój panna dostała pod choinkę, ale JUŻ z niego wyrosła, za to MISIACZKIEM uwielbia być teraz młody!

#zielonyrekord #zielonyrekordpolski2019

Mamy dzisiaj bardzo fajny ekologiczny event. Bicie Zielonego Rekordu Polski! Trzeba zasadzić jakąś roślinkę! Jeśli chcemy podpiąć to pod BICIE rekordu to robimy fotkę przed i po oraz wysyłamy na www AKCJI. Przed: tego pustego skrawka ziemi, albo pustą doniczkę, a po – to po nasadzeniu. Można wziąć udział w miejskich projektach nasadzeń – najhuczniej chyba obchodzą to we Wrocławiu, albo działać samemu. Nadleśnictwa DZIŚ rozdają sadzonki, więc jak ktoś nie ma jeszcze żywopłotu, to może od nich otrzymać drzewa i krzaki.

Z Lilką pojechałyśmy do naszego ulubionego centrum ogrodniczego i nakupowałyśmy kwitnących kwiatków (cd projektu PSZCZOŁA). Rozbudowana została kępa kwiatowa- doszły goździki, lawenda, szałwia i zawciąg. No i mięta pieprzowa, której gałązka już się odmacza w dzbanie z wodą mineralną i cytryną (cały czas upały!)

Before&After! 🙂


P jak PIKNIK!

No po strajku. Cieszę się, że od poniedziałku szkoła, chociaż to smutne, że nauczyciele nic nie wywalczyli. Są ważni. I rzecz nie w tym nawet ile zarabiają, bo może komuś wydaje się to dużo, ale to jest zawód, który jest trudny i odpowiedzialny, więc powinien się cieszyć ogromnym szacunkiem, a jak wiemy tak NIE jest!

Natomiast z całą pewnością był to dla mnie trudny okres. NIC się nie da zrobić, kiedy mam na głowie całe stado. Zawsze (ZAWSZE) kiedy coś próbuję coś zrobić i np. z kimś rozmawiam i potrzebuję realnie te 5 minut CISZY to one to wykorzystują. Łucja rzuca: Pa, ja wychodzę i ja nawet nie mam jak ustalić kiedy wraca, bo ROZMAWIAM, Mieszko otwiera lodówkę, a Lila siedzi przechodzi obok mnie tupiąc, bo coś tam jej obiecałam, a jej się właśnie przypomniało. Gdy idę do sklepu i stoję przy tym czytniku cen próbując ustalić cenę, to nagle okazuje się, że młody MUSI kupić sobie napój, a Łucja bezszelestnie uzupełnia mi wózek. Gdy zostawiam ich w domu, pomijając, że cały czas myślę, co tam się dzieje, to i tak po drodze Lilka dzwoni czy może wyjść do Mai, a Łucja spędza połowę dnia w piżamie. W domu jest bajzel, opony pewnie wymienię w przyszłym tygodniu, bo dziś nie zdążyłam zadzwonić do mechanika, i wtedy też zadzwonię by umówić Mieszka do okulisty (bo na infolinii przychodni chwilę się czeka, a mama ze słuchawką jakoś wyjątkowo je nakręca).

Dziś rano przejrzałam MOJĄ garderobę i zamiast obiecanego wora z ubraniami mam DWA kolejne! Jeszcze tylko sprawdzę buty (jutro, bo dziś JUŻ nie przedłużałam czystek) i będzie zrobione! A dziś zrobiliśmy sobie PIKNIK! Kupiliśmy drożdżówki i lemoniady, zabraliśmy koce oraz KSIĄŻKI i pojechaliśmy!

Ten pies się do nas podłączył i Lilka karmiła go drożdżówkami 😉 Jego właściciel był na innym kocu po drugiej stronie piaskowego wzgórza 😉

Później aparat przejął Mieszko z Lilką i oni sobie robili zdjęcia sami!

A jak głusi myślą, skoro nie znają słów?

-zapytała Lilka. Powiem szczerze nie mam pojęcia. Najpierw myślałam, że obrazami, ale Lilka mówi, że ona myśli słowami. Obraz przychodzi później. W sumie dokładnie tak. Więc nie wiem.

Dziś byliśmy pograć w ping-ponga i popatrzyliśmy jak inni grają w tenisa, oraz przekopaliśmy się przez zimową odzież! Jutro ma być 26 stopni (???), czyli czas najwyższy sprawdzić stan przygotowania do lata! Powstał pierwszy WÓR z niepotrzebnymi ubraniami, który wywiozłam do dziadków. Od nich zabrałam moje letnie opony, które muszę na dniach wymienić. Drugi wór jest do połowy pełny i jak uzupełnię go moją garderobą (jutro przejrzę co mam) to odwiozę go dziadkom razem z zimówkami! Oni mają garaż, więc jest GDZIE trzymać.

Teraz dzieci pojechały z tatą do kina – dziś wszędzie przedpremierowo nowi Avengersi, a to przecież tania środa w kinach 😉 a ja chwilę porobię na kompie. Mam dwie rzeczy i nie mam kiedy tego zrobić. Mój pierwszy klub biegowy ma dziś urodziny, męczy trener od kettli by znowu do nich dotrzeć, ale muszę (MUSZĘ) popracować.

<><>

Niżej macie jakiś mój radosny wbieg na metę. Dźwięku nie ma, nie ma co podgłaśniać 🙂

Szerokość ich krawatów przekraczała wszelkie dopuszczalne normy

-Mars Room, bohaterka o prawnikach z urzędu

Wygląda na to, że strajk trwa dalej. Sąsiadka powiedziała, że u syna w gimnazjum powiedzieli, żeby nastawić się do wakacji. Mam nadzieję, że jednak nie, bo co z Zielonymi Szkołami? A co wtedy z koloniami jeśli lekcje będą odrabiane na wakacje? Mieszko i Lilka jadą na ten sam obóz karate, zaliczki już wpłacone, a termin wyjazdu praktycznie zaraz po zakończeniu roku szkolnego! W szkole u Mieszka są dyżury, ale jak ogarniam czas dziewczynom, a ON ma siedzieć i oglądać na świetlicy film, to jego też mogę zagospodarować… Od jutra ruszamy więc z powtórką rozrywki: basen/kino/może jakieś muzeum a dziś Łucja wylądowała u fryzjera! Dużo żeśmy ścięły, ale ponieważ ma wyprostowane, to dopiero po umyciu, jak jej się skręcą będzie wiadomo dokąd są. Btw. z kimś ostatnio rozmawiała i opowiadano jej, że ktoś ją opisywał i powiedział, że TAKA KRĘCONA. I dumna jest z tego, i to bardzo dobrze! 🙂

<><>

  • Mieszko, gdybym była niepełnosprawna, tak umysłowo, czy kochałbyś mnie?
  • Ale jak Łucja?
  • Gdybym była inna. Dziwna.
  • Lila jest dziwna i ją kocham.

Oblani?? No, myślę!

Poczułam w nocy niepokój i się obudziłam… Uchyliłam powieki i dostrzegłam znaną mi małą sylwetkę z chaosem włosów na głowie. Lila wieczorem postanowiła spać w jednym łóżku z Mieszkiem. A teraz, w środku nocy stała z boku mojego łóżka i patrzyła na mnie… TO nie jest przypadek, że dzieci są bohaterami horrorów. Nocna Lilka jest naprawdę demoniczna. Czasem w nocy stoi i jak długo NIE reaguję to zaczyna bezgłośnie płakać (tłumaczy to później „chciałam Cię zadręczyć„:D

  • Lilusiu, słoneczko co się stało??
  • Mieszko zabrał MOJĄ kołdrę, ja chciałam się przykryć jego, lecz ona ma inny ciężar niż moja i nie mogę zasnąć.
  • Mam wstać zabrać mu kołdrę i oddać Tobie?
  • Tak.

Poszłam, zabrałam (Mieszko nie tylko się NIE obudził, ale nawet NIE zmienił pozycji), położyłam Lilkę na waleta w jego łóżku i przykryłam JEJ kołdrą. Ona spała zanim doszłam do pokoju, a JA przez dwie godziny nie mogłam zasnąć…. I jest to powód dlaczego NIE wpuszczam na noc Klarensa do domu. Albo wpuszczam, ale na noc wystawiam. On też ZAWSZE między 2 a 3-cią wychodzi z DOMU i ja potem leżę i się przewracam z boku na bok!

Niemniej jednak jakoś rano wszystkich dźwignęłam, wysłałam dzieci na część Wielkanocną z tatą, wyposażyłam w zapasowe ubrania, gdyby się za bardzo pozalewali i pojechałam z powrotem do dziadków! Mnie z rana oblała Łucja, a potem Lutka. I powiedziałam babci, że na jednej spanish stronie, na którą zaglądam opisywali Lany Poniedziałek, tak by przybliżyć ten obyczaj hiszpanojęzycznym na całym świecie. I napisane było, że podlewanie gwarantuje płodność. Więc powiedziałam mamusi: Chyba mi jednak tego nie życzysz?? :D

<<>>

Święta, święta i po świętach! Obejrzałam niezliczoną ilość memów z zającem w tle, jestem ojedzona jak beczka (waga dziadków pokazała 2 kg do przodu), pozaznaczałam sobie ważne wydarzenia w jakich chcę wziąć udział w ciągu najbliższych dwóch miesięcy, przeczyłam pół książki, która jest świetna (Mars Room) i odniosłam sukces kulinarny, bo OBA moje ciasta wyszły mi wyjątkowo pyszne!

Jutro jeszcze wolne, a CO w środę – NIE wiadomo. Przecieki od nauczycieli są na razie takie, że strajk trwa dalej. Czekam na orzeczenie na stronie szkoły.

I znowu nocy (WIELKA-NOCY) będzie mało!

Najgorsze w tej Wielkanocy, że to takie błyskawiczne te święta…Ciach święcenie koszyczków, ciach śniadanie, ciach spacer i już właściwie przeleciało! W ujęciach kilku:

Święconka!
Zbieranie czekoladowych jajek…
(Świąteczne) Znęcanie się nad rodzeństwem…
Świąteczny królik!
Tradycyjne selfiaczki w łazience dziadków!
Z całą ekipą! Na twitterze wrzucam filmiki!
Śniadanie Wielkanocne – jak widać w wersji junior to chrupki na mleku… Niemniej jednak mamy sukces, bo Lila i Mieszko spróbowali żurku, a Lila również białej kiełbasy!
I tu spacer po śniadaniu z dziadkiem, bo babcia wybrała ogarnianie kuchni.

Ze spacerem niezła sprawa. Znaleźliśmy park, utworzony wokół starej willi. Park był wypełniony rzeźbami meksykańskiego artysty i pieczę nad tym miejscem sprawuje Ambasada Meksyku. Gość był bardziej znany z malarstwa, ale rzeźby były cudowne. Poza dwoma posągami byków tworzył głównie PTAKI. Jak wiecie kocham kury i była tam rzeźba kury w której się zakochałam! 😀 Zresztą gdyby to zależało ode mnie zapełniłabym całe to miejsce spacerującymi kurami. Takich pięknych ozdobnych odmian. Nie pawiami, nie łabędziami, nie kaczkami, a KURAMI i kogutami 🙂

Lili podobał się ten PTAK. Bo podobny do jej pluszaka GYZIA! :
Widzicie to cudo????!!? Kura z jajkami w brzuchu i wypadającym z niej jajem!

I łapanie JAJEK na snapie. TO jakaś taka gierka, która pojawiła się na święta i dzieciaki na całym świecie się w nią wkręciły. Mam znajomą w Brazylii i ona wkleiła zdjęcie swojego 10-letniego syna łapiące te jajka :)) U nas łapała Łucja. Łaziła i szukała tych jajek, jak kiedyś pokemony. Ma 151, co jest najwięcej spośród jej znajomych i daje jej już jej całkiem wysoki numer w klasyfikacji międzynarodowej (najlepsze 5%).

I ja w wersji SPRING. Wiem, że moje nogi robią w takim stroju wrażenie masywnych, ale to na TE ciało patrząc zapytał ostatnio mój nowy trener: Boks czy ciężary? Powiedziałam, że ciężary owszem kiedyś były! 😀