Jak wiecie, uważam się za człowieka, który dostaje za dużo. Bierze od życia więcej niż daje. No i czasem czuję, że muszę coś zrobić dla innych. Uaktywnić się społecznie, zrobić coś niepopularnego, albo pomaszerować w jakimś marszu…
Pojechałam dziś na zbiorowe haftowanie banerów na Manifę. Mi przypadły w udziale te z aborcją i ok. To jest szersza myśl o wolności, o której każdy powinien móc decydować. W każdym momencie życia i na każdej płaszczyźnie. Cieszy mnie, że żyjemy w kraju, gdzie ludzie mogą się wiązać w pary i rozstawać. Gdzie bycie samotnym, a nawet bycie innym (w wersji oczywiście niezbyt ostentacyjnej) jest akceptowane i nie jest wyrokiem. Gdzie kobiety mogą decydować i się kształcić. Czy wiecie, że średnia kobiet wśród naukowców wynosi 41% na świecie i 48% w Polsce? Bardzo to dobra wiadomość, bo to znaczy, że Lilianie będzie łatwiej 🙂
Zrobiłam literki JM w pierwszym rzędzie, groszki w środkowym E i najniższe włochate C. Były oczywiście wspaniałe babki, świetna atmosfera i dobre rozmowy. Na górnym foto ręce z igłą to moje (btw. kupcie sobie do haftowania dziecięce igły – mają duże oczka i są zdecydowanie lepsze).

<><><>
<><><>
Z takich bardziej lajtowych, choć nie mniej emocjonujących, historii mam dla Was opowieść o Łucji. Panna założyła sobie konto na Insta. Ma tam trzy zdjęcia twarzy w aureoli doklejonych filtrami kwiatków. Nuda. Ale ma strasznie dużo followersów. I to takich po 21- 22 lata. I otóż wczoraj, jeden taki wąsaty Turek wysłał jej wiadomość:
- Show me Your feet.
I się zainteresowałam:
- Weź Łucja, mi nikt tak nie pisze… Pokaż co Ty za hasztagi dałaś? Czemu Ty ich ściągasz…
- #polish girl….
- I wszystko jasne. Wywal ten tinderowy hasztag, bo go używają panny, które mają profile na wirtualnych randkach. Tam łatwo podczepić Insta. NIE używaj go.
Ale wiecie, może i ja użyję? Gdyby tylko ktoś chciał moje stopy oglądać!!! :DDD Ten turecki wąsacze całkiem był przyjemny :DDD