- O zobacz Lilu! Nawet MAM świeczki! A już się bałam, że nie mam. A tu takie śliczne, w serduszka…
- Tak mamo, tylko, że ja mam 11 lat, a tych świeczek jest 10.
- Poważnie? Zaraz jeszcze jakąś znajdę!
Weszła na to Łucja i powiało nastoletnim buntem:
- Widzisz Lila? Mama nawet nie wie ile MY mamy lat…
11-stą znalazłam, lecz co gorsza zapomniałam je zabrać do dziadków Torcik zapakowałam, aparat też, szczotkę dla Łucji bo postanowiła się uczesać DOPIERO w aucie i nawet ładowarkę do komórki bo dziadki mają doskonałą łazienkę do selfie, a miałam rozładowany telefon… Torcik zamówiony dotarł do nas rano, później jeszcze poszłam ze znajomą i jej psem na spacer, bo wczoraj NIE pogadałyśmy, Łucja wróciła z nocowania u koleżanki i pojechaliśmy! Babcia na szczęście miała jakieś zapasowe świeczki, które Lilka z dużą fantazją rozstawiła po całym torcie!
Był obiad z rosołem, turniej szachowy 🙂 i prezenty. Najważniejszy z nich to chyba walizka. Miętowa z flamingiem. I za tą walizkę Łucja się obraziła. Bo ONA w tym roku będzie musiała na ZIELONĄ szkołę jechać z tą starą, fioletową, po MNIE!!! Normalnie dramat, nie? :))





