Vendetta…

Wróciła Lilka ze szkoły w poniedziałek z siniakiem. Na czole… Takim wielkim i czerwonym. Powiesz co się stało? Nie. Ale tak się kręcę i patrzę, że spodnie na kolanie podarte. Więc przycisnęłam:

  • Co się stało?
  • Nic.
  • Widzę, że coś.
  • Upadłam.

Ale cisnęłam i cisnęłam i okazało się, że to kolega. Pchnął ją i ona z plecakiem upadła. A pchnął ją, bo wcześniej szli i ona weszła w kałuże i go ochlapała. Chwilę później, on ochlapał ją, ale że ona nie zareagowała, to postanowił ją ukarać bardziej. Się zagotowałam i powiedziałam, że idę do jego mamy.

  • NIE! Nie zgadzam się!
  • Liliana nie może tak być. Nie ma przyzwolenia na taką głupią agresję. To mogę napisać do Twojej pani, żeby urządziła pogadankę o koleżeńskim zachowaniu.
  • NIE.
  • No dobrze. Nic nie zrobię, ale jeżeli sytuacja się powtórzy, wytoczę WSZYSTKIE działa.

Dziś po szkole pukanie do drzwi. Liliana już była. To był TEN chłopiec.

  • Dzień dobry. Ja chciałem powiedzieć, że Lila w poniedziałek mnie ochlapała, a dziś wrzuciła moją czapkę do błota.
  • Dobrze, że Cię widzę, bo nie wiem czy wiesz, że w poniedziałek jak pchnąłeś Lilianę, to ona rozbiła sobie głowę. I kolano. I leciała jej krew.
  • Mówiła, że nic jej nie jest.
  • Bo nie zachowuje się jak baba. Krew. Z głowy. Zawdzięczasz jej, że nie poszłam z tym do Twojej mamy.
  • Do widzenia.

Drzwi się zamknęły i krzyknęłam:

  • Liliana, słyszałaś??
  • Tak.
  • Skończ z tą zemstą. Drugi raz Cię nie obronię 🙂 Co to za pomysły i samodzielne wymierzanie sprawiedliwości??

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s