Czarny poniedziałek

Nie ma sensu, żebym tłumaczyła dlaczego. Musiałam bym się jakoś mocno otworzyć, aż poza moją strefę komfortu, a i tak nic by to nie zmieniło. Nie bo nie. Po prostu i aż tyle.

Padało, ale było naprawdę niesamowicie. Może i dobrze, że padało. Przecież pogoda jest kobietą 🙂 30 tysięcy osób mokło razem ze mną.

Fota nie moja, ale PRAWIE mnie na niej widać. Tuż pod kościołem, parasol w kwiatki (ja naprawdę mam problem z ciemną garderobą)