Mija to lato na smarowaniu tego napletka mistera M 😉 Lubi to, czeka na to i po kąpieli ochoczo się kładzie na wznak. Po bokach zastygają dziewczyny, czy TYM razem uda nam się ściągnąć… (idea jest taka, że naciągamy i smarujemy- rzeczywiście powoli, ale rezultaty są).
Wczoraj. Wyjątkowo przy zabiegu asystowała Lutka. Mieszko zawsze dużo przy TYM pytań zadaje:
- A jak już ściągniemy to będzie duży?
- Tak.
- Taki jak stopa?
- Może niekoniecznie od razu. Ale będzie duży.
- Tata ma taki duży jak stopa Laury. I w innym kolorze.
- Mieszko nie wiem czy babcia naprawdę CHCE tego słuchać. ;))
<><<>><>
Wróciliśmy. Mam 5 kg pomidorów (rano zajrzałam na rynek) na pierwszą partię suszonych i mam siatę rajskich jabłuszek. Zatrzymaliśmy się po drodze w jednej knajpie na rosołki (a ja na barszcz z krokietem) i za zajazdem gdzie wyprowadziliśmy psa na spacer na chwilę znalazłam połamaną rajską jabłoń. Kiedyś robiłam z nich konfiturę spróbuję i w tym roku! 🙂