Imponująca jest ta biegowa społeczność. Im głębiej w to wchodzę tym jestem bardziej zachwycona. Poznałam morze ludzi, a z niektórymi nawet się tak zaprzyjaźniłam. Może nie tak, że mamy swoje numery komórek, ale jak się gdzieś spotykamy (na kolejnym biegu), to możemy sobie pogadać. Bo to w kółko spotyka się te same osoby.
Co więcej jest cała masa imprez biegowych bezpłatnych, o czym kiedyś nie wiedziałam. Są np. parkruny, które odbywają się w całej Polsce, są jakieś biegi charytatywne, lub ideologiczne. Czyli zamiast samotnie biegać w niedzielę rano po polach zawsze mogę się podłączać do jakiejś grupy.
Dziś np. byłam na biegu walczącym o czysty brzeg rzeki. Super. Gadałam z pewną meksykanką (po hiszpańsku), która ma 3 letnią córeczkę i mieszka w Polsce od 6 lat. Pogadałam sobie (po angielsku) z jakąś babką z Viginii, która przypadkiem na ten bieg trafiła i z mnóstwem polskojęzycznych miłośników sportu. O rowerach, o Olimpiadzie i o tym co będzie w Tokio w 2020 (będzie wspinaczka, canoe dla kobiet, surfing i wspinaczka). I zgodziliśmy się, że to że jest golf jako dyscyplina to jakaś pomyłka. Meksykanka obsługiwała punkt z jedzeniem, bo po biegu mnie oczywiście nakarmili (obiadu dziś nie robię) pieczonymi ziemniakami do których były różne meksykańskie sosy. Jak by było mało tego dobra, co to je DOSTAŁAM, to wręczono mi RÓWNIEŻ białą koszulkę biegową z napisem „Wolontariusz Lotto” :))) Jedna babka, która też taką dostała się śmiała, że ona nie jest WOLONTARIUSZ, a SPONSOR LOTTO, bo tyle w nich zainwestowała 🙂 Mam zaproszenia na kolejne biegi i tak mnie namawiają, żebym przychodziła z dziećmi. Że jest zawsze strefa dziecka, gdzie one mogą się bawić i opieka nad nimi jest.
Dziś pobiegłam 5 km. To był bardzo spokojny bieg i bardzo dobrze mi się biegło. Chyba nigdy tak dobrze nie biegło mi się 5 km. 30 minut, średnia 8,8, tempo 6,51. Te dane może nie oszałamiają, ale dobiegłam NIEzmęczona. Właściwie to mogłam spokojnie biec dalej.
Wiem, moja mina NIE oszałamia, ale te fotki z łapanki to czasem tak wyglądają 🙂