Koniec wiosny/początek LATA!

Miałam dziś z Lilką badanie lekarskie, ale rano je odwołałam… Bo? Bo w szkole świętują Dzień Dziecka i mieli całą klasą iść na lody! Wizytę u dok przełożyłam na KONIEC czerwca – może jak zaczną się wakacje, to będzie trochę luźniej? A weekend z Dniem Dziecka mamy zaplanowany z duuużym rozmachem!

Tak więc DZIŚ odebrałam RZECZY, które będą nam potrzebne jutro… Ale, by gdzieś TAM się dostać, wybrałam komunikację publiczną i oczywiście trafiła się jakaś porzucona torba! Paraliż antybombowy i zamiast być w domu o 12-stej, wróciłam o 15-stej… A potem gonitwa, żeby ZARAZ po szkole ruszyć do dziadków. Oni cały czas się urlopują, a tu kociniec czeka!

<><>

JUŻ jesteśmy i dzieci SĄ zachwycone. Nawet Mieszko, który tak naprawdę nie jest wielkim miłośnikiem zwierząt, nosi te kociaki i przytula. „TEN będzie nazywał się SWEET GAME, bo lubi gry na telefonie i jest słodki” :DD

Wyżej macie Łucję USYPIAJĄCĄ jednego malucha, a niżej mój nowy ozdobnik lusterka w aucie 🙂 Disco ball i banan. Witaj lato!

Re-edukacja

Byłam dziś na super szkoleniu. Będą fotki, więc wtedy jeszcze coś dopiszę, na razie tylko szybki taki od-komórkowy mix. Szkolenie było pedagogiczne i trwało caaały dzień. Tematem było użycie współczesnych technologii w szkole. Apek na komórkach wśród uczniów. Było dużo rozważań o tym, czego w szkole brak i doszliśmy do wniosku (a były tam vipy z ministerstwa cyfryzacji i nauczyciele zdobywający nagrody w eTwinningu), że program jest przeładowany i trudno wyobrazić sobie nowy przedmiot. Całkowitą bzdurą są zajęcia z kodowania, bo po co uczyć dzieci czegoś co robią roboty. Potrzebna jest logika. Coś co nauczy ich dochodzić do wniosku. Warto by było, żeby na zajęciach w-fu weszło rozciąganie i streching (bo wysiłkowe cardio nie jest dla każdego). Szkoła powinna rozwijać zdolności komunikacyjne i być bliżej związana z życiem. Po co ćwiczenia o pojemości sześcianu, skoro bardziej rozwojowo będzie przeliczyć ile butelek pet wchodzi do kontenera z recyclingiem. To zmusi do szerszego zbadania tematu i będzie zwyczajnie ciekawsze. Jedna z prelegentów mówiła, że jej córka jest na 1 roku prawa i oni mają tam przedmiot: Informatyka prawna, na którym uczą się korzystać z prawnych rzeczy w necie. BO nikt nie korzysta już z niczego innego! Ja też jako tłumacz, nie przypominam sobie kiedy otworzyłam papierowy słownik…. Montowaliśmy filmiki (w załączniku jeden – zupełnie słaby – mieliśmy w ciągu 8 minut nakręcić trzy 4-sekundowe filmiki i je połączyć), rozmawialiśmy o języku nastolatków i nakarmiono nas górą wegańskiego żarcia. Było free, więc zachowałam się całkowicie nieelegancko i wrąbałam po kawałku wszystkiego co było. A jak już wychodziłam donieśli naleśniki z kaszą bulgur i przyprawami, więc jeszcze ICH sobie dołożyłam :)) CDN!

Dużo się dzieje w szkołach. Wczoraj miałam zebranie w szkole Mieszka i jestem pod ogromnym wrażeniem klasy, zapału szkoły i rodziców. Ustaliliśmy, że nie będzie prezentów rzeczowych, TYLKO wydarzenia i jest ich pełno. Dziś widzieli się z emerytowanym malarzem z 1-szej ligi artystów i mieli lekcję malowania. Z budżety klasy zakupione zostały tła do malowania, pędzle i farby. Mieszko podobno zmalował aż TRZY. Super. A jutro z okazji Dnia Dziecka jadą do jakiegoś parku technologicznego. Jedna z dziewczynek u niego w klasie jest z Wietnamu i jej rodzice zaprosili całą klasę do swojego ogrodu. Uprawiają całą masę egzotycznych ROŚLIN (czarne truskawki i tajską borówkę?? ) i opowiedzą o tym dzieciom oraz ich nakarmią :). Ich klasa jest najlepszą z pierwszych klasach w obu budynkach należących do szkoły (w sumie pięć klas) i przeprowadzono u nich lekcję pokazową. A Mieszko jest jednym z najlepszych uczniów. Wspaniale! Na koniec roku dostaną puzzle 2000 elementów z mapą Polski. Wow!

<><>

Zaczynamy świętowanie urodzin Łucji! Tak wiem, panna jest z sierpnia… ALE przyszły od majfrienda gumowe świnki zamówione specjalnie do świętowania urodzin z KLASĄ! -> Za pomocą przylepców zamontowaliśmy świnkom na plecach mini-dropsy i Łucja mówi, że to był szał! 😀 Cała szkoła chodziła z tymi piszczącymi świnkami (bo niektórzy chłopcy dali swoje świnki jakiś innym dziewczynkom).

Dr Gugiel leczy kolejne pokolenie

O 23-ciej z minutami na dole pojawiła się Łucja. Ja nic nie oglądałam, bo zapowiedziałam, że OGARNIAM dom…

  • Mamo, boli mnie gardło.
  • Chcesz herbatę?
  • Tak. Musisz coś kupić na gardło.
  • Może już mam… Weźmiemy taki przeciwzapalny i ta pastylka, chyba można ja na noc. I zmykaj.

W łóżku byłam po północy. Położyłam się i przyszedł esemes. Od Łucji.

  • Sprawdziłam. Mam krztusiec. Wszystkie objawy pasują.
  • Na pewno.

NIE MA, ale odpuszczam szkolenie, które dziś miałam mieć. Jutro rano mam kolejne, dzieci miały się same ogarnąć i położyć spać, ale w tej sytuacji nie ma to sensu. Tym bardziej, że dziś na 18-stą zebranie w szkole u Mieszka :/

<>><<>

Za to złożyłam fotoksiążkę dla klasy Lilki. Wzbiłam się na wyżyny edytorskie i to będzie najlepsza tego typu publikacja jaką zrobiłam :)) Użyłam insta-szablonu i całość jest nasycona hasztagami i stajlem 🙂 Przezabawna akcja jest inna…. Poprosiłam wychowawcę by przekazał mi fotki z Zielonej Szkoły. Bo jakoś tak wyjątkowo jako rodzice się dogadaliśmy i chcę zrobić fotoksiążkę na koniec. I wiecie co?? Lilka jest na co drugim zdjęciu. Oglądałyśmy to razem i leżałyśmy ze śmiechu. Panna mówi, że to był wyjazd na sesję, a nie Zielona Szkoła. Są takie zdjęcia, gdzie cała klasa jest tyłem, a ona przodem. Są takie, gdzie jest w samym centrum, ale naprawdę jest prawie zawsze :)) Bardzo szkoda, że od września go już nie ma, więc poprosiłam go, (jeśli będzie miał taką możliwość) by wybrał im wychowawcę, chętnie również od matematyki. Bo to jest bardzo ważny dla niej przedmiot :)) NIE dodawałam, że ma był też sympatyczny, żeby Lila go też polubiła, bo NIE można przejść edukacji będąc STALE ulubieńcem wychowawcy?? :))

Kototerapia

Podobno rzeczywiście istnieje. Kontakt z małymi kotami nas uspokaja i uszczęśliwia. Mruczenie dorosłych ma jakieś właściwości zdrowotne, ale te MAŁE to podobno mają właściwości niezwykłe 🙂 Leżę i pozwalam po sobie łazić… Przyjechałam co prawda do dziadków z kompem, ale to za CHWILĘ 😀

<><>

Dwie domowe modyfikacje. Po pierwsze przyłapałam Łucję, że odrabia lekcje patrząc się na siebie. Ma włączonego snapa i raz po raz patrzy się w ekran i coś sobie „dokleja”. I wiecie co? Spojrzałam na taką kombinację i przypomniało mi się, że ja też tak robiłam! ? Nie bardzo pamiętam dlaczego, ale przy odrabianiu lekcji na biurku miałam okrągłe lusterko i lubiłam na siebie spojrzeć. Skoro działa, nie będę w to wnikać :))

Drugie to modyfikacja kabla do ładowarki… Mamy z Łucją takie same aparaty i raz po raz MÓJ kabelek ginął. MÓJ??? Oznaczyłam więc ten MÓJ i teraz nikt mu tu nie wciśnie, że ja MÓJ posiałam, a jej to jest TEN. 😛

<><>

  • Mamo, a czy noc jest łącznikiem dni, czy dzień jest łącznikiem nocy?
  • Mieszeczku, a co dla Ciebie jest ważniejsze?
  • Dzień.
  • To noc jest łącznikiem dni. 🙂

Pon.

I od nowa! Strasznie mam zawalony ten tydzień. Są takie okresy, kiedy myślę, że już bym chciała, żeby było PO, bo będzie niezłe urwanie głowy. To jest właśnie TEN, który się zaczął. :/ Primo, dziadki wyjechały na wakacje, więc będę jeździć do ich kotów. Mamy dwa wydarzenia masowe z dziećmi i jedno badanie lekarskie z Lilką, które wymaga trudniejszej procedury przygotowawczej. Mam jedno całodniowe szkolenie i jedno zajmujące pół dnia. Mieszko zgubił podręcznik do kaligrafii i ze wszystkich szkolnych zgub, podręczniki irytują mnie najbardziej :/ Wychowaczyni zgodziła się mu odbić dodatkowe materiały, lecz ja doniosę podręczniki do kaligrafii, które zostały po dziewczynach by na nie spojrzała (co Mieszko MOŻE z tego zrobić). Powinnam skosić trawę i zamówić w aptece kolejny zestaw ampułek do odczulania. W jedno odleglejsze miejsce muszę podjechać odebrać coś co będzie nam potrzebne w sobotę… Ach, no porwałam się na robienie fotoalbumów na koniec roku i w dwa różne dni muszę być w szkole, żeby porobić dzieciakom zdjęcia. Albumy spróbuję poskładać, gdy będę siedziała z kotami. Planem na dziś jest też szkolne zebranie… BUfff..

<>

Pojechałam wczoraj na kina. Można gdzieś przyłapać post-festiwalowe filmy i na taki właśnie uderzyłam. Anders, ja i jego 23 inne kobiety to opowieść o współczesnych związkach. Babka, która (po filmie) ten dokument komentowała powiedziała, że najbardziej niesprawiedliwe jest to, że gdyby odwrócić role i tytułowa bohaterka była kobietą, to każde społeczeństwo by ją zjadło. Natomiast w męskim przypadku polimoria wydaje się nam akceptowalna. SĄ tacy mężczyźni, którzy myślą o sobie jako o darze dla kobiet i nie potrafią się związać z jedną. I oni są naprawdę uroczy. I są to osoby jak najbardziej realne. Ale nie ma co się bawić w wyszukiwanie i nazywanie psychologicznych zaburzeń takich osób, lecz trzeba przyjąć, że niektórzy ludzie są po prostu źli.. Bo główny bohater zwyczajnie oszukiwał równolegle 24 kobiety. Żadnej z nich nie powiedział: hej, jestem równolegle w kilku związkach, czy Ci to pasuje? I dopiero gdyby IM to pasowało, sytuacja była równa.

<><>

WAŻNIEJSZE: GDY wróciłam, to dzieci były JUŻ były w domu! Czekały i powitały mnie masą prezentów. Łucja robiła koktajl, Mieszko zrobił lemoniadę i zostałam zasypana kolejną porcją rękodzieła. Najzabawniejsze są kupony od Lilki. Kupon na cały dzień NIE marudzenia, kupon na odrabianie lekcji, kupon na uczesanie się, itd. KUPON na szybkie położenie się spać wykorzystałam już WCZORAJ 😀

26-sty

W filmie Czarnobyl jest taki moment… ONA (matka) wychodzi z łazienki, jest noc, lecz zanim dotrze do sypialni stoi w drzwiach pokoju swojego dziecko. Ono śpi rozkopane i nie wie, że na niego patrzą. Bardzo- bardzo ważne jest to ujęcie. Nie dlatego, że dwie minuty później nastąpił wybuch w elektrowni, lecz dlatego, że to jest BARDZO prawdziwe. ONE o tym nigdy nie wiedzą i nigdy tego nie pamiętają. Tak samo, jak MY nie pamiętamy, że nasze mamy, też tak na nas patrzyły.

Dziś byłam u dziadków i na ćwierkacza, wrzuciłam filmik z kocią mamą i jej małymi. Jak siedzimy z Lutką i je przekładamy. One mają 26 dni i ŁAŻĄ. Są cudowne, a Norka to jedna z lepszych kocich mam, jakie znałam. Moja ukochana kotka Gryzawka, gdy została matką, to wskakiwała na poziom wyżej (fotel, barek, stół) i z góry parzyła z obrzydzeniem to swój drobiazg. Dużo było roboty, by te kociaki przetrwały! 🙂

<><>

Świętuję dalej! Wczoraj na porannym bieganiu WSZYSTKIE mamy dostały kwiatki (psie mamy też), które stoją już u mnie na stole. Na foto, tuż obok nich PREZENT od Mieszka oraz Lili i Mieszka. Ten mały wazonik to pudełko na smuteczki. Na małych serduszkach są wyznania miłosne. Zrobił to w szkole i trochę tam takich sucharków, które chyba dyktowała im pani (Dziękuję Ci za Twoją miłość). DUŻE pudełko po butach to wspólne dzieło Mieszka i Lilki. To pudełko z wróżbami, z którego codziennie mam coś wyciągać. Treść stworzyli sami: Będziesz krzyczała na Łucję/Kupisz Mieszkowi pudełko klocków/Lila da Ci przytulasa 🙂 Łucja wysyła mi od rana esemesy z życzeniami i serduszkami. Właśnie jej odpisałam: że Lila i Mieszko to JEJ zasługa. Ona jest to małą mamą, która mi pomagała i dzięki której nie bałam się chcieć tych dzieci WIĘCEJ 🙂

dzień wolny

Pod koniec marca byłam z dziadkami na wystawie…. O tym jak pokazywano PRL za granicą. Bardzo dobra wystawa! No a dziś pojechałam na warsztaty dla DOROSŁYCH z tą wystawą związane. Mieliśmy wykład, mieliśmy podgląd do zdjęć, które nie weszły na tę wystawę, a potem mieliśmy zrobić NASZĄ wersję takiej gazety. Temat: dowolny, technika dowolna, ale do użytku mieliśmy kopie zdjęć użytych na wystawie. Powstały nas dwie grupy i zrobiliśmy. Tamta grupa zrobiła gazetkę o konsekwencjach imprezowania, a MOJA, o wyprawie w kosmos. W oparciu oczywiście o zdjęcia z lat ’60. Całość zabawy zajęła nam 4 godziny i jak to jeden gość na koniec powiedział: To było bardzo resetujące. Dokładnie tak. Naprawdę świetnie się bawiłam. Większość osób była zawodowo związana z fotografią i temat widzieli szerzej. To pierwsze tego typu warsztaty na jakich byłam. Byłam na kaligrafii, kolażach, motankach, ale to była taka klasyczna kreatywna burza mózgów. I tak, chcę więcej! 🙂

To ten nasz layaout. 4 strony. Pierwsza tytułowa z napisem LOT, druga na przygotowanie wyprawy na 99% – zdecydowaliśmy, że będą dymki, ale pozostaną puste, żeby każdy mógł sobie wstawić tam co chce, trzecia strona to start i krzyczące tłumy, a czwarta to taki rebus: W GWIAZDY! i kosmiczna planeta na której wylądowaliśmy 🙂

I nasza drużyna. Gość za mną na imię Patryk. Coś dużo tych Patryków ostatnio poznaję. Ten miał naprawdę niezłe artystyczne pomysły!

<>

Dom mam zapełniony kopczykami brudnych ubrań. Zaraz włączę pranie pt.białe, ale nie śnieżnobiałe (jasne spodnie, jasne bluzy), potem – białe śnieżnobiałe (czyli t-shirty i bluzki), a potem będę prała buty… To z nocy już wyschło, więc odpalam Czarnobyl i ruszam z prasowaniem! 🙂

<><>

UPDATE, bo mi fotki pierwsze przyszły!!!

Na weekendów kilka…

Po tylu latach smarowania dzień w dzień bloga 😉 doczekałam się pierwszego bonusa! Dostałam wejściówkę na Targi Książki. Bardzo- bardzo to jest miłe. Rzeczywiście ostatnio wystąpił u mnie taki przełom i TO, że mam bloga wydaje mi się czymś ważnym. No wiecie, skrobię sobie skrobię, patrzę na te heheszki z blogerów (coś w stylu: ona mówi do niego: jestem fotografem, pisarką i videoblogerką, a on jej odpowiada: ja też nic nie umiem) i tak wydawało mi się, że to nic. ALE jednak: TWÓRCA INTERNETOWY to brzmi dumnie! 🙂

Lecz do meritum. Miałam wejściówkę (ważną zresztą przez wszystkie dni targów) i pojechałam zobaczyć co tam można teraz poczytać… Pamiętacie, że chciałam sobie torebkę na lato kupować? Tak, na Dzień Matki? No NIE tym razem…:DD Nie doszło NIC, z tego CO chciałam przeczytać, bo to CO chcę to i tak dojdzie, lecz same „wynalazki”. Gadałam z ludkami z wydawnictw i to co wybrałam to rzeczy przez nich polecone. NIC nie kupiłam dla Mieszka. Byłam z Dziadkiem, który popłynął dużo bardziej niż ja i gdy trzymałam w ręku IDOLA (wersja z Kopernikiem) to dziadek uznał, że ON to kupi dla młodego.

Są za dwie książki dla Łucji i dwie dla Lilki. Dla Lilki jest Tajemnicza Moneta i Dziewczynka z Atramentu i Gwiazd. Ta druga to książka tej samej babki, która napisała O dziewczynce, która wypiła księżyc (czy jakoś tak). Myślę, że obie będą niezłe. Łucja dostanie U4 -to taka seria czterech książek, gdzie ta sama sytuacja jest opisana przez 4 różne osoby. Dawno temu czytała coś takiego jak Kuba i Amelia/Amelia i Kuba i to jest podobne. Tylko tu bohaterami są 17-latkowie. Druga książka dla Łucji to Bystrzak – trochę trudniejsza opowieść o rodzeństwie. Reszta jest dla MNIE. Kobieta w klatce to skandynawski thriller. Na stanowisko wydawnictwa ściągnęła mnie kontynuacja tej książki, ale skoro nie czytałam 1 części to od niej muszę zacząć… Cari Mora Harrisa to skarb Escobara ukryty w Miami. Klasyczne letnie czytadło. Hazel Wood to podobno wyjątkowo popaprany thriller (brzmi dobrze ;), no a na deser jest jeszcze komiks Artemizja. Zapytałam gościa: Czy to dla dzieci? A on wykrzyknął: W żadnym wypadku! Proszę wziać dla siebie! To i mam… Czyli historia jednej z pierwszych malarek w Europie.

<><>

W niedzielę Dzień Matki. W niedzielę też wybory, do których Was namawiam! Jak to mówią radosne memy: pomóżmy tym, których nie lubimy zostać w Polsce 🙂 Cisza wyborcza zaczyna się dziś w nocy, dlatego agituję już TERAZ. Wieczorem z Zielonych Szkół wracają panny i razem z panem eM jadą na weekend z tatą. Laurki JUŻ dostałam, więc świętowanie rozpoczęte. Pochwalę się tylko, że w dziś w szkole u Mieszka dzieci przygotowały KAWIARENKĘ. I każda mama, która przychodziła odebrać dziecko dostawała kawę, podaną przez WYJĄTKOWEGO kelnera oraz ciasteczko, które piekli do południa. Wspaniałe! 🙂

Ciągle pada

Południe Polski pod wodą i Łucja, która jest na Zielonej Szkole w górach, napisała mi, że WSZYSTKO ma w błocie 🙂 Za to Lilka inhaluje się teraz nadmorskim powietrzem! I dobrze, tym, bardziej, że u nas kolejny dzień z rzędu urwanie chmury. Baardzo mi to na rękę, bo dłubię w kolejnym tłumaczeniu. Poprosiłam znajomego, by podesłał mi wcześniejsze tłumaczenie, żebym wiedziała, jakiego rodzaju kruczki stosowali. Czy tłumaczyli nazwy i waluty i jaką stosowali metodę przy transkrypcji nazwisk na cyrylicę. I powiem Wam, że w dokumentach, które dostałam, widzę, że od marca miał już dwóch różnych tłumaczy. I że każdy był lepszy ode mnie :/ No nic. Pada więc robię. Odpaliłam kompy, rozłożyłam papierzyska i warunki mam doskonałe!

<><>

W ramach relaksu (wczoraj wieczorem) uporządkowałam medyczne dokumenty. Idąc rano przez przyszpitalną przestrzeń przypomniało mi się, że powinnam też sprawdzić słuch Lilce. Panna dawno temu miała operację… Miałam to kontrolować, ale temat w tym biegu, pomijam…. No więc BY znaleźć w JEJ medycznej TECZCE dokumenty z tamtego okresu wybebeszyłam wszystko. Podzieliłam na lata i powkładałam do osobnych koszulek. Badania krwi, laryngologię, echa serca, rentgeny, prześwietlenia, ostre dyżury i wypisy ze szpitala. Potem to samo zrobiłam z teczką Mieszka i moją (Łucję zrobię jakoś innym razem). To niżej to zawartość teczki LILIANY. Sporo jak na 11 lat!

<><>

Zaraz jedziemy z Mieszkiem na siłownię, więc wrzucę Wam jeszcze powycinane fotki Mieszka. Rozdawał je dziś kolegom. Każdy chciał! 🙂

Połowa

Za czasów gdy SAMA jeździłam na kolonie, pamiętam listy od mamy. No bo wtedy wszyscy pisali listy. I mama zawsze takie sucharki pisała. Że tata pojechał w delegację i jak wróci to będą malować kuchnię, albo jaka pogoda. I zawsze wtedy myślałam, że biedna ta mama bez NAS, bo strasznie się nudzi 🙂

Rozmawiałyśmy o tym wczoraj i Lutka się oburzyła, co też miała mi pisać?! Więc mówię, że dokładnie TO. Bo ja teraz w esemesach do dziewczyn dokładnie to samo piszę. Że parno i pranie mi zmokło, albo że zapisałam je na zajęcia.I też obie pewnie myślą, że u nas to teraz nuda :))

<><>

Chciałam dziś z Mieszkiem pojechać do specjalnego MĘSKIEGO fryzjera. Takiego, gdzie brody golą i wyłącznie mężczyzn obsługują… I pojechaliśmy! Ale tłum był taki (nie wiem co oni się tak na lato szykują :/ że trzeba by było z półtorej godziny czekać… I odpuściliśmy bo młody ma jeszcze zajęcia teatralne wieczorem. Bardzo nam to zepsuło humor 😦

Za to zaklepałam wizytę dla siebie u okulisty (wrzesień) oraz dla mnie i dla M do dermatologa (czerwiec). To były dwie wizyty w różnych placówkach medycznych, wiec jestem wielka! Po drodze jeszcze zadzwonili z warsztatu, że w ubiegłym tygodniu mechanik zostawił w MOIM samochodzie obcęgi. Rzeczywiście są! Ciekawe JAK on to zapamiętał?? A ja muszę im je podrzucić (dlaczego to zawsze MNIE spotykają takie przygody????) Mam też wyniki wczorajszych badań i wszystko jest ok. Kino odpuściliśmy bo NIC nie ma. Rozważałam Iron Sky, ale to w złych godzinach leci. Na pocieszenie dostał t-shirta z czarną panterą i wydrukowaliśmy w drogerii na eR jego fotki, które poprzerabiał sobie w jakiejś apce. Fotki były na moim telefonie, a on obiecał, że rozda w klasie. Z autografem czy coś? :))