Przechodziłam z dzieciakami przez sklep i były ŁUKI. Wyprzedaż łuków… No więc JEDEN wzięłam. Jeden na trójkę… Potem wsiedliśmy do auta, a na tylnej kanapie zaczęła się bitwa.
- To MÓJ łuk!
- Nie, to mój.
- Mamo!!! Czyj to łuk?!!
- Wspólny.
- Łuk to jest broń dziewczyn – ogłosiła Łucja.
- Nieprawda, bo mama miała chłopaka, który strzelał z łuku- przypomniała sobie nie wiadomo po co (bo to przeciw babskiej frakcji) Lilka.
- Zgadza się. Miałam i niesamowicie strzelał z łuku.
I się zamyśliłam, że na tym jego niezwykłe umiejętności się kończyły…
- MAMO!!!! Powiedz MU, że łuk to jest najbardziej KOBIECA z broni!!! – przerwała mi Łucja.
- Tak. Łuk to kobieca broń. Chociaż noże też są kobiece i szpikulec do lodu też…
- Widzisz!!! To jest kobieca broń!
- NIE!!! Kobieca broń to WIDŁY!
😀 Nie wiem skąd ten chłopak czerpie wiedzę o kobietach :))
<><>
Byłam dziś rano u lekarza z wynikami badań. Na początku lipca robiłam badania okresowe i NIE zbadano mi wtedy krwi. Zrobiłam to sobie ostatnio i dziś spotkałam się z lekarzem by je omówić. Ogólnie wszystko jest w porządku. Natomiast wygląda na to, że przy tych treningach różnych tracę całą masę minerałów (bo mocno się pocę) i powinnam to suplementować. Pić napoje izotoniczne, albo równoważyć zestawami witamin. Siedzę więc i czytam te porady dla SPORTOWCÓW 😉