-Mieszko
Nowy tydzień zaczęłam od kolejnej dawki odczulania. Zastrzyk JUŻ przyjęty, a baniak na lewej ręce zawsze jakby mniejszy. Powiem Wam, że to działa. Nie kicham, nie smarkam, ale co najbardziej fenomenalne, nie mam zapalenia spojówek (od połowy maja miałam już oczy jak królik). Powiedziałam dziś dok, że 20 lat się odczulałam. Medycyną alternatywną. Kulki, przepływy prądów, itd. Wszyscy tak robili, podobno działało. I na mnie też zadziałało. Uwierzyłam tak mocno, że przez dwa lata nie miałam objawów, za to potem jak łupnęło, to miałam zapalenie śluzówki na całym ciele. Uszy doszły do takiego momentu, że zrobiłam się głucha (potem się to zregenerowało). Tak mocno uwierzyłam! I nie wiem czy teraz to też taka wiara, czy rzeczywiście działa, ale jest cudownie. Pośmiałyśmy się z tego i kolejne szczepienie za miesiąc. Może być tak, że od jesieni na szczepienia będę jeździć z Łucją. Panna ma takie dziwne objawy przypominające alergię, a i mi alergia zaczęła się dokładanie w tym momencie fizycznego rozwoju, a którym jest teraz panna. Ma katar, swędzenie gardła i trze oczy. Na bilansie poproszę o skierowanie.
Dom ogarnięty – wczoraj ścierając kurze u Mieszka w pokoju (tym pytaniem w piątek zmobilizował mnie do porządków :)) odkryłam, że to ON przechowuje wszystkie domowe nożyczki. Gość opanował obsługę drukarki, więc robi sobie na komórce obrazki, wysyła je na komputer, otwiera skrzynkę i niesie laptop na strych, żeby podpiąć kabel do maszyny drukującej 🙂 Potem wydrukowane postacie WYCINA i tworzy jakiś album. I w sumie ok, ale od jakiegoś czasu NIE ma w domu nożyczek. I już znalazłam!
Mam jakąś foteczkę z soboty. Nie do końca się sobie na niej podobam, ale skoro mnie złapano, to wrzucam!
