Mechaniczny chomik

Wyszłam z wanny i usłyszałam elektroniczne piszczenie.

  • KTO, o tej porze, jeszcze w coś gra?!?
  • JA NIE/Ja NIE/ JA NIE – odpowiedziało mi, więc zaczęłam szukać źródła.
  • To chyba ze strychu…
  • Mamo, nie idź tam! To może być jakiś demon!

Łucja ogląda zdecydowanie za dużo horrorów. To rzeczywiście był ten moment, kiedy w filmach krzyczymy: NIE IDŹ TAM!, ale to piszczenie brzmiało znajomo, zresztą byłam w moim domu! Poszłam więc na strych, mając za plecami Lilę.

  • To chyba tamten kąt… Wysuńmy ten stary komp… Poczekaj! To ten komp piszczy! Ale jak?? TO w nim coś jest. To chyba… elektryczny chomik.
  • JAKI CHOMIK? – za plecami pojawił się nam przerażony Mieszko. Oczy miał wielkie jak talerze.
  • Elektryczny. Mieliście kiedyś takie. Bardzo dawno temu… Muszę odkręcić te płyty to to otworzę. Bo to całą noc będzie piszczało.
  • Nie lepiej przechylić do góry nogami i wytrząsnąć? – pojawiła się Łucja.
  • Łucja, Ty to to masz łeb!

I wytrząsnęliśmy. Najpierw białego chomika, ale w środku nadal piszczało, więc trząsłam dalej, aż wypadł brązowy.

  • Ale NUMER! Te chomiki były tam 10 lat! One były kupowane jeszcze zanim urodził się Mieszko, bo pamiętam, że w starej pracy opowiadałam o tym jak je zamawiam. Łucja, to Ty musiałaś je tam wrzucić! A ja ich nawet kiedyś szukałam, że gdzie są te chomiki, których kupowaliśmy całe stada. To się jakoś zhu-zhu pets nazywało :))

Taka emocjonująca była to noc! Zastanawiałam się jaką to wiadomość może nieść dla mnie, ten ożywiony po 10 latach chomik i WYDAJE mi się, że to ZNAK, żeby ruszyć poddasze. No więc zaczynam. To stajnia Augiasza, schowek na wszystkie zapomniane przydasie i rzeczy, które nie mieszczą się nigdzie indziej. Jestem przerażona samym myśleniem o tym co mam zrobić…

<><>

Tak wyglądał chomik i tył kompa, gdzie 3 letnia Łucja je wrzuciła:

I Klarens. Bo wpadł rano na śmietankę i zobaczcie jak się oblizuje! 😀

Międzynarodowy Dzień Sernika

Rano pojechałam na rynek z Mieszkiem. Idziemy, ciągnę ten wózeczek i on się mnie pyta:

  • Jakie są ulubione owoce Lili?
  • O jaki Ty jesteś dobry braciszek! Nie wiem. Chyba ostatnio coś mówiła o malinach.

No więc potem kupiliśmy te maliny. I śliwki, i jeżyny, i pomidory. Wracamy do auta.

  • Jak Ci się podobały zakupy? Mi było bardzo miło, że ze mną pojechałeś.
  • Cieszę się, bo będę mógł zapłacić Lilianie.
  • ??? Za co zapłacić??
  • Ona powiedziała, że muszę jej przywieźć jej ulubiony owoc.

??? Ta to ma talent do ustawiania innych :)) A sernik zrobiliśmy z jeżynami i z malinami! I tak myślę, może jutro tarta ze śliwkami? 😛 Ja odbębniłam dziś mammografię i mój biedny zmiażdżony biust (kto robił to badanie, wie, że tam się znęcają nad kobiecym ciałem) zasługuje na nagrodę, chociaż i tak najwięcej ZYSKAJĄ na tym pośladki (bo wiadomo w co te słodycze idą 🙂

<><>

Straszne rzeczy się na tej Syberii dzieją. W ru-necie raz po raz ktoś wrzuca kolejne zdjęcia i jest to przerażające. Zawsze z dzieciakami planowałam, że w przypadku inwazji zombie ruszymy na wschód, bo tam nikt nie pójdzie 🙂 Ale jeśli płoną lasy??? Razem z nimi zwierzęta, ptaki i owady.

Tak wyglądają dymy z płonących lasów Kanady, Syberii i Alaski

Uwierzyłeś, bo chciałeś uwierzyć. Bo tak było wygodniej.

-Jasne oblicze śmierci

Marynina nigdy nie jest moim pierwszym wyborem kolejnej książki z górki do przeczytania. Kolejne pozycje dochodzą mi chaotycznie, na ogół odławiane na wyprzedażach w Stonie, ale gdy już zacznę to zawsze mnie wciąga. Przeszkadza mi mocne osadzenie w latach ’90, ale LUBIĘ to, że przewijają się wciąż ci sami bohaterowie.

<><>

Mamy już spory fragment wyprawki. Zakupy do szkoły zrobiłam z Mieszkiem, a przed chwilą wróciłam z Lilą. Najmniej racjonalne wydają mi się plastikowe okładki na książki. Drogie, jednorazowe i nieekologiczne. Łucja brzęczy, że ona ma TYLKO trzy zeszyty, więc jakoś MOŻE w piątek podjadę i z nią? Btw. Panna najstarsza robi się mocno przejęta WSZYSTKIM…

  • Mamo, co myślisz o TYM co będzie we wrześniu?
  • Co będzie? Szkoła? Sanatorium?
  • NIE. Na całym świecie!
  • Pustka. Podpowiedz?
  • Wszędzie o tym piszą!!!
  • Nie wiem…
  • Trzecia wojna światowa!
  • W moim internecie tego nie ma. To by było za proste. Zresztą jesteście przygotowani. Przetrwacie 🙂

Gdy robiłam JEJ porządki na biurku, na początku lipca, znalazłam klasowe zdjęcie. I to było naprawdę niezłe! Cała klasa ma markowe koszulki. Wizyta fotografa była zapowiedziana i dzieciaki założyły te najbardziej ulubione. Mamy więc wielkie LOGA na środku t-shirtów i dzieciaki jako żywa reklama jeden obok drugiego. I w tej ekipie, nieco z boku, stoi Łucja w błękitnej koszulce: Save the Earth. It’s the only planet with chocolate. 😀 FOTO tejże:

Niedzielna leniwość

Ogarnęłam. Pranie wyprane i wyprasowane, a dom nie ma śladów trybu tymczasowego. Lecz na razie nigdzie nie jedziemy. Chociażby dlatego, że jest KOTWICA. Kotwica ma na imię Korek Korecki, w zdrobnieniu Koruś, i jest wielkim białym kocurem. Jego pani, wyjechała na 3 tygodnie na Antypody, ale wcale nie chodzi tam do góry nogami, chociaż to z drugiej strony kuli ziemskiej 🙂 W sąsiedzkim grafiku opieki nad zwierzakiem jestem i ja, więc przez kilka dni mam dodatkowy obowiązek. Jak mi się gdzieś w polu widzenia pojawi to zrobię mu zdjęcie i Wam pokażę 🙂 To bardzo grzeczny kot, chociaż straszna pie..doła. Miaustra go tłucze, a Klarens ignoruje. Btw. do prasowania lecimy teraz z Łucją serial Magicy, który jest serialem dla nastolatków. Na wrzesień, do sanatorium, panna chce Netflixa, a w październiku pewnie spróbujemy Amazon Prime (tradycyjnie 1-szy miesiąc gratis). W tej chwili są tam głównie Bolywoodzkie produkcje, ale na jesieni ma pojawić się Carnival Row – nowy serial fantasy.

<>

Robi się pleśniak (kupiłam porzeczkę!) i archiwazacyjnie pochwalę się kolejną odfajkowaną sprawą. Liliana miała wczoraj USG jamy brzusznej (to był trzeci termin tego badania, bo ciągle się coś działo. A to nie było lekarza, a to Lilce wpadła wycieczka klasowa) BO panna eL za często chodzi do toalety. Nawet co 10 minut. Jak wyjeżdżamy to ona z samochodu biegnie do domu, by JESZCZE raz załatwić potrzebę. Noc wytrzymuje, czyli jest to coś w jej głowie. I jest to duży problem, głównie dla NIEJ. Gdy mieli jechać na Zieloną Szkołę, to ona 2 tygodnie wcześniej ĆWICZYŁA, by wytrzymać dłużej. Lekarz potwierdził moje przemyślenia. Sprawdził wątrobę, trzustkę, przepływy, stan nerek i wszystko jest w porządku. Panna to WSZYSTKO usłyszała i mam nadzieję, że to jej pomoże.

<>

Dziś wiec leniwie. Foteczka z wyjazdu. Ja z Mieszeczkiem na pomoście:

Na ulicach miast zakrywasz twarz […]Na kontynencie czy jest ktoś tak samotny?

-Pewnie się zorientowaliście, ale tytułowa Pola, w najnowszej piosence Muńka Staszczyka, to oczywiście Polska.

Niezależnie od poglądów jakie macie na pewno Was zszokowało to co się stało w Białymstoku. Moment, kiedy grupa umięśnionych gości kopie nastolatkę jest tak straszny, że trudno sobie wyobrazić sobie coś bardziej przerażającego w środku Europy. W całej Polsce odbywają się marsze wsparcia z Białymstokiem, a parady równości ogłaszają coraz to kolejne miasta. I w takiej właśnie supportujęcej imprezie wzięłam dziś udział! By wesprzeć emocjonalnie tych, którzy musieli przez to przejść. Dostałam naklejki i jedna od razu ozdobiła mojego laptopa!

<><>

A rano biegałam! Była znowu jakaś okazja, czyjeś imieniny i pyszne wegańskie ciasta. Czekoladowe z batatów i jakieś coś z gruszką. Bez jajek, bez nabiału, ale za to pyszne! 🙂

„Chodzenie jako takie nie zmieniło świata, jednak kiedy ludzie idą razem, chodzenie może stać się czynnikiem wzmocnienia społeczeństwa obywatelskiego…

…Podzielona i bierna ludność to nie to samo co wspólnota obywatelska” – z „Zew Włóczęgi”.

Ta akurat książka to zbiór esejów i historii o chodzeniu. Czytam, jak to eseje, powoli… Jeden rozdział, a potem przetwarzam, równolegle przerabiając coś innego. Ale dobre są tam myśli. Jest tam np. takie zdanie: „Otyłość nie pojawia się przypadkiem w świecie cyfrowej rozrywki i parkingów, nakłania ludzi, żeby zapomnieli, że ciała są zdolne sprostać wyzwaniom i dostarczać przyjemności. Postrzegają swoje ciała jako narzędzia bierne, jako skarbnicę bądź brzemię, lecz nigdy jako narzędzie do działania i przemieszczania się.” Niezłe, nie? Czyli chodzimy! Ruszamy się i korzystamy z możliwości jakie mamy!

Nie wiem czy Wam już pisałam, ale trafiłam ostatnio na mema, że tylko psychopaci rozpakowują walizki w dniu powrotu z wakacji. Jeśli tak ujmować, to TAK – JESTEM 😀 Połowa rzeczy już wyprana, a walizki na strychu. I nawet jeżeli za chwilę będziemy znowu gdzieś ruszać to ubrania są wybierane z kupek w szafach, a nie ze sterty nieużytych w torbach! Czyli dziś cd. W bonusie muszę też wyszorować wannę. Hitem tego lata są peelingi. Po każdej turze dzieci (i ja) mają ICH użyć by WYSZOROWAĆ letnie niedomycia. Mamy również peeling do włosów, który świetnie usuwa reszki szamponów, kurzu i piasku. Efekt uboczny z wczoraj: brudny pasek na całej szerokości wewnętrznej strony wanny…

Trzy fotki. Wiedzieliście tik-toka Mieszka na ćwierkaczu? Mam MOJĄ relację z powstawania 😉

Woda- epizod 2/19

Pewnie, co jednostka, to inny pogląd, ale ja dochodzę do wniosku, że WAKACJE w Polsce to dobry pomysł. Gdzieś tam mi zabrzęczało, że w Paryżu ponad 45 stopni i powiem WAM, że absolutnie nie ma sensu w takie temperatury jechać. Co więcej, po latach marudzenia na Wielkopolskę doszłam do wniosku, że te liściaste bory są naprawdę urocze. Odkryciem wyjazdu jest Borne Sulimowo. Dotarliśmy tam w poszukiwaniu Offlagu, w którym był mój pradziadek, ale same miasteczko mnie zachwyciło. Lata temu, jeszcze przed dziećmi, byliśmy tam na spływie i było niesamowicie. Zaczekam więc aż towarzystwo troszkę podrośnie i spróbuję z nimi. Pyszne było tam jedzenie. Trafiliśmy do rosyjskiej knajpy i dzieci ożarły się pierogów. Z borówkami oraz z malinami i miętą (te drugie to jakieś orły smaku z 2017). Jest jakoś tak sennie i letniskowo. Byliśmy w Kołobrzegu (morze to zawsze jest strzał w 10) i zajrzeliśmy do Ogrodów Hortulusa (do POWTÓRKI!). Lutka chce tam kupić sobie kwiatków, no i nie pokonaliśmy WSZYSTKICH leśnych labiryntów.

Wyjazd był z dziadkami i większą część pobytu spędziliśmy w rodzinnym mieście Krzycha. Patrzyliśmy na sportowców szykujących się do przyszłorocznej olimpiady w Tokio, a Łucja dostała life-hacka od trenera reprezentacji Chin. Pokazał nam jak wyciągać za ręce kogoś z wody :))

Były rowery, było czytanie książek, przyjrzeliśmy się Filmowemu Biegowi Wałeckiemu, w którym kiedyś pobiegnę 😉 i udało się nam również zajrzeć do Torunia. Bardzo intensywny i udany wyjazd! Pralka już wiruje! 🙂

Biegacze biegli w szpalerze plakatów filmowych przyklejonych do kostki :))
OGRODY!!!
Kołobrzeg
I znowu jezioro. Tym razem takie schowane w lesie. Tylko NASZE!
I Toruń
A tu taka niezła akcja była. Kopernik był ubrany w koszulkę ŻUŻLARZY z Torunia. To taka inicjatywa Rady Miejskiej. I załapaliśmy się na ściąganie koszulki przez strażaków 🙂

Przed Tobą góra błędnych decyzji. Pozwolę sobie przerwać popełnianie tej.

-Teoria Wielkiego Podrywu. s03. Jak to powiedziała Łucja: „najgorsze, że ja rozumiem większość ich żartów o Gwiezdnych Wojnach”

Akcja pakowanie, akcja bieg. Za chwilę jeszcze wychodzę z Mieszkiem do dermatologa, a wracając zaglądamy do sklepu po chrupaki na drogę. Mamy coś tam jeszcze do odebrania, a wieczorem lecę na porcję crossa na boisku. Z Patryczkiem 🙂 Wyjazd jutro rano, powrót w czwartek wieczorem! Za tydzień! Jadę bez laptopa, czyli coś tam będzie na ćwierkaczu, a pełna relacja po powrocie. 😀 Miałam taki plan, że w tym odcinku pomiędzy powrotem dzieci, a naszym wyjazdem będzie coś się działo więcej, ale to przetwarzanie prania i prasowania jest tak czasochłonne, że nie dało rady…

Dotarła kolejna porcja książek do czytania i do końca lata (z tym co jeszcze wynalazłam w domu), powinno mi starczyć! Tym razem zamówiłam COŚ dla TYLKO siebie. Maluchy jeszcze mają książki nieruszone od Dnia Dziecka, a z Łucją się umówiłam, że zamówimy przed JEJ wyjazdem do sanatorium. Panna chce dalsze części U4, czyli koleś, który Targach Książki, polecał mi TEN hit wydawniczy znad Sekwany, trafił. Tym razem dojdzie więc, DLA MNIE: cd thrillera, który ostatnio mi się podobał, cd baśni, którą czytałam na ostatnich wakacjach, jedna książka podchodząca pod dokument i jeden cykl esei (chyba). To ostatnie jest wydawane w czterech wariantach kolorystycznych okładki i zamawiając on-line zaznaczyłam KTÓRY chcę. I taki do mnie dotarł! 🙂

Foteczka z niedzielnego biegu i parkrunowa z soboty. Czerwona jestem latem przy bieganiu bardzo! 🙂

Pokazać Ci moją kolekcje kulek z automatu?

Mieszko. To co kupują dzieci na koloniach, od zawsze jest wielką enigmą dla dorosłych 😉

Obejrzeliśmy wczoraj z dziećmi Rampege-Dzika Furia. W epoce, gdy Bonda ma grać czarnoskóra kobieta, a i Arielka w ramach poprawności rasowej nie będzie bladą rudowłosą pięknością, brakuje mi filmów o twardzielach 🙂 Bo takie bym chciała puszczać Mieszkowi. Dwayne Johnson jest jest tak narcystycznie samczy, że wybór był doskonały! 😀 A teraz (z kolejną porcją prasowania) lecimy z Łucją z dorosłymi przygodami Sheldona. Zobaczcie jaki ma niezły t-shirt. Czy ten ekran oczekiwania aż włączą telewizję był tylko w PRL-u, czy gdzieś jeszcze na świecie?

Dziś jedziemy na obiad do dziadków. PRZED, ruszymy w pola i może pozrywamy jakiś polnych kwiatów? Jakby nie było wieziemy dziadkom nowy, LETNI, wianek. Ananasy i kaktusy!

<><>

Na deser mam dla WAS chleb, którego KSZTAŁT odkryłam WIECZOREM… Polecenie było: PROSZĘ RÓWNO KROIĆ CHLEB. I Łucja zrobiła sześcian… BO lubi skórkę…

W tle górnego foto widać SURREALISTYCZNE, arbuzowe poduchy… To pokłosie szaleństwa wnętrzarskiego w Stonie… 🙂

Chaos is back

Są. Mieszko zdobył pomarańczowy pas karate, ale wczorajszy wieczór spędził na nowym rowerze. Jest nim zachwycony! Panny kłóciły w nocy, bo odbywały burzliwą dyskusję, ile należy mieć znajomych na snapie. Rano objechałam Łucję za jedzenie czekolady w łóżku, a Mieszko zadręczał w tym czasie Lilkę, czy pobawi się z nim klockami (Lila! Lego i Lila mają tyle samo liter! I oba są na eL! To przeznaczenie!!!)

Pranie goni pranie, bo w czwartek kolejna wakacyjna tura, a góra brudów z tych dwóch tygodni, jest SPORA! Za mną lipcowe odczulanie, czyli DZISIAJ powinnam już tylko leżeć 🙂 Lato to okres odfajkowywania różnych lekarskich wizyt i pokaże Wam mój kuchenny planner, bo też tego nie mało. Poutykane pomiędzy wyjazdami, wizyty lekarskie dla mnie lub dzieciaków ciągną się do września (ostatnia plansza). Mieszko gdy rozwalił sobie wargę na obozie potknął się o jakąś metalową linkę. Ma niestety ubity kawałek zęba, ale tak sobie myślę, że może jednak wszystko przez gorszy wzrok? Jakby nie było okulistę z nim mam pod koniec sierpnia. Dentystę odfajkujemy jakoś w październiku…

Bulwa po szczepieniu mi puchnie, ale rozkładam deskę i zaczynam prasować pierwszą suchą partię. Smarki są tuż obok, więc chyba włączymy coś do wspólnego oglądania? Na razie Łucja odpaliła nam Teorię Wiecznego Podrywu. TO jest zabawne :DD