A poza tym pada, a wieczorem mają być ulewy.

Rano miałam szkolenie z Rodo. Dość odkrywcze i w sumie ciekawe. A potem pracowaliśmy w grupach. Są różne grupy wewnątrz szkoły i ja będę w grupie językowej. Bardzo mam fajne babeczki i zrobiłyśmy dziś grafik atrakcji językowych na cały rok. Konkursy z robienia kartek, Scary Halloween, egzaminy i wycieczki. Ale najlepsze bo zagadała do mnie babka, którą znałam jako wychowawcę z przedszkola, że rozmawiała z panią dyrektor i czy ja bym nie wzięła angielskiego w przedszkolu? Tym samym gdzie kiedyś chodziły moje dzieci! Zupełnie nie planowałam, ale przedszkole jest tuż obok, to raptem 3x w tygodniu by było, kasa dobra i sądzę, że bezproblemowo dało by to radę wpleść w mój grafik szkolny… Poprosiłam o czas do jutra, ale dzieci mówią, żeby brać, bo damy radę, a MY to planów mamy a planów!

A NASTĘPNIE… pojechałam z Lilką na szczepienie! U panny młodszej to już była druga dawka (Łucja drugą ma w połowie września) i w nagrodę kupiłam jej w cukierni ekskluzywnego makaronika. Lilka wybrała sobie makaronik o smaku mango-lassi, bo to podobno ulubiony smak Adriana Agresta („Biedronka i Czarny Kot”).

<><>

Mam dla Was jeszcze screena z rozmowy z córką, gdy towarzystwo było z dziadkami…. Ja AKURAT stałam w kolejce po zaświadczenie o niekaralności, a tu nagle wywaliło mi wiadomość od Łucji… Że niby śmieszną 🙂 Bo rzeczywiście po drodze siostry wyrwały bratu kolejnego mleczaka.