1 sierpnia

  • Coś bym zjadła. Ale nie ma chleba – zakomunikowała około 10-tej Łucja.
  • Kasza, ryż… Makaron?
  • O tak!
  • No więc… Jest 1/3 opakowania gwiazdek i 1/3 opakowania wstęg.
  • Chcę gwiazdki.
  • Ok. Lila, Mieszko, makaron na śniadanie?!!?
  • Tak! – Mieszko stanął błyskawicznie przy lodówce i ogłosił:– Ja zjem z salami.
  • Lila? A Tobie jaki mix? Nie ma pomidorów i cukinii, więc mascarpone nas nie ratuje…
  • Zjedźcie normalny z bazylią i oliwą! – wtrąciła się Łucja!

Ale my kombinowałyśmy dalej… Był koperek, więc wynalazłam przepis na sos koperkowy z jogurtem, ale to był niesmaczny falstart, a potem znalazłyśmy sos do przypraw azjatyckich i on był trafiony:

  • Lil, ten sos będzie dobry. Musimy go tylko otworzyć… Nie mamy pędów bambusa, mamy pół cebuli, dodajmy czosnek, ooo! jest ugotowana fasolka z wczoraj! Zetniemy to na wysokim oleju i dodamy sos!
  • Czy on będzie niebieski?
  • Nie. To tylko nazwa: Blue Dragon.
  • Jak można tak NIC nie mieć do jedzenia w domu???
  • Zobaczysz jak będziesz dorosła i TEŻ będziesz miała w lodówce TYLKO dżem truskawkowy od mamusi i musztardę.
  • Ale my nawet nie jadamy musztardy!
  • Nie szkodzi. Z Czech WSZYSCY przywożą musztardę i my też przywieźliśmy.
  • A co będzie na obiad?
  • Na obiad jedziemy do dziadków! Tam ZAWSZE jest jedzenie!

Zrobiłam tylko ciasto z gruszkami, bo takie pierwsze gruszki kupiłam na rynku i pojechaliśmy. Ale tak miksując składniki przypomniała mi się moja babcia, która całe lato mi robiła kogiel-mogiel. I pamiętam szybkie stukanie łyżeczki w kubku… To jedno z wyraźniejszych wspomnień mojego dzieciństwa. Nie mówili za wiele o wojnie ci moi dziadkowie. Babcię chyba te wojenne zawieruchy ominęły, a dziadek uważał nas za małych na takie historie.

Wracaliśmy dziś od dziadków w okolicach siedemnastej i aż w dwóch miejscach trafiliśmy na obchody. Zwolniliśmy i chwilę patrzyliśmy. Jedne takie uroczyste, ze składaniem wieńców, drugie to była inscenizacja. Wczoraj na bieganiu ta babeczka, która mi podciągnęła wynik, opowiadała o swoim tacie, który TAM wtedy był… W sumie to doszłyśmy do wniosku, że oni wtedy MIELI CEL. A posiadanie celu w życiu to rzecz bardzo ważna. MIEJMY go zawsze! Inne sprawa, że zupełnie inne są te nasz problemy dnia codziennego, kiedy NIE MAMY problemów…

Btw. To też było szalone pokolenie ci powstańcy!

z netu, koloryzowana stara fotografia