Złoto

Niesamowita jest ta tegoroczna Olimpiada. Mam wrażenie, że przy każdej kolejnej edycji TA IMPREZA zaczyna przypominać to czym miała tak naprawdę być. Wielką okazją do pojednania i radości. Wypadła w warunkach niezwykłych, przełożono ją i kierunek, który obrali organizatorzy pasuje do dzisiejszych czasów. Fajny był ten splendor, rozrzutność nieużyteczność tego wydarzenia, ale medale z recyklingu i łóżka w miasteczku dla sportowców to rzecz niezwykła. I każdy nowy news stamtąd taki właśnie jest. I wioślarka, która pozdrawia swoją drugą połowę, i złoci medaliści, którzy postanowili się podzielić złotym medalem (w czasach „Zimnej Wojny” nie do pomyślenia!), i gość, który robi na szydełku ubrania dla zwierząt, bo pozwala mu to ściągnąć napięcie i zdobyć MEDAL (btw.to gwiazada tik-toka), i kanadyjska pływaczka, która bez okularów NIE widziała czy zdobyła medal (kto powiedział, że sportowcy muszą być 100%-owo na 100%?) i nawet uroczy kibic, który przyszedł do Anity Włodarczyk, ale korzystał z translatora i zamiast „Do boju” miał napisane „Daj spokój”. Do niedzieli możemy jeszcze cieszyć się kolejnymi zwycięstwami, ale już teraz trzeba przyznać, że to jest Olimpiada Wszech-czasów!

<><>

Pada, może podleje mi tę mięte, którą wczoraj zasadziłam, a my w wigorze szkolnego uzupełniania! Byłam już w całą ekipą (z każdym z osobna) po zeszyty i właściwie to 4/5 już mamy. Co roku kupujemy je właśnie teraz, bo później one są już poprzewracane do góry nogami, mają np. pogniecione okładki no i są przebrane. Podręczniki będą potrzebne dla Łucji, ale jak panna spotka się jutro ze swoją szkolną ekipą to podpyta, czy JUŻ kupują, czy jest jakaś giełda używanych, a może można skądś pożyczyć? Ceny są jednak konkretne i chyba na wszelki wypadek zaczekamy do września, żeby mieć pewność, że kupujemy dobre. Za to przy okazji kupiłyśmy z Łucją temperówkę do kredek do oczu.

  • O rany Łucji, ta kredka to mistrzostwo świata! Zobacz ile mamy KREDEK!!
  • Jak Ty sobie radziłaś całe życie?
  • Czekałam, aż urodzi mi się córka!

<><>

Mirabelki przyniesione ze spaceru z psem. Mam wrażenie, że je trzeba by zbierać jak dereń… Rozłożyć folię i zgarniać… Bo najlepsze to są te co spadły! Marzą mi się przetwory mirabelkowe (żółty-żółty dżem!), więc będę tak po kawałku przynosić. Rękę trzymam dziwnie, bo w drugiej miałam komórkę 😉

dav