Zadzwoniła Lutka z pytaniem, co mi kupić na rynku…
- Nie wiem. O tej porze roku jedzenie przestaje mi smakować…
- Kupiłam ziemniaki.
- Ooo, super! Kupiłam ostatnio w sklepie i nawet były żółte, ale takie brzydkie, że aż mi się nie chciało ich obierać.
- I dużo marchewki.
- Jeszcze lepiej! Zrobię zupę krem z marchwi i pomarańczy.
I klapki z menu się otworzyły. Czas wykopać kuchnię orientalną 🙂 Nie wiem czy wiecie, ale najlepszą cerę mają japonki, a najgorszą szwedki. A klimat i tu, i tu taki sam. Kolendra, zielone i więcej warzyw. Wiosennie odkurzyłam sobie też auto i wymieniłam żarówkę przed domem. A teraz odpalam Ray Donovana (dostępne na netflixie) i ruszam z moja imbirową zupą 🙂