Dwa tygodnie zimowych brudów oznaczają GÓÓRĘ prania… Lutka zaproponowała mi, że może coś mi coś z tej sterty zabrać i w pierwszej chwili odmówiłam. Ale przemyślałam sprawę i dałam jej kurtki i spodnie narciarskie. Razem z ręcznikami to jest na trzy pralki i będzie to odczuwalna różnica. Odbierzemy jakoś na dniach, a do tego czasu będziemy nosić kurtki z jesieni, bo na 10 stopni na plusie wystarczą.
Wróciliśmy. Snujemy się, rozprostowujemy gnaty, bo droga była dłuuuga.
Czas uporządkować wrażenia [ach, byliśmy też w takim miejscu gdzie oglądaliśmy sowy (żywe) i inne drapieżne ptaki] i zapisać o czym powinnam pamiętać.
- Potrzebna mi kurtka narciarska i to właśnie w takim toxic fluo kolorze, bo takie najlepiej widać na stoku (nawet kątem oka ;).
- Muszę zabierać w góry worek z solą i z piaskiem, bo były sytuacje, kiedy by mi się przydał (tym bardziej, że mam worek takie rarytasu w gospodarczym.
- Mini tubki pasty do zębów nie starczają na dwa tygodnie.
I widoczek jaki mieliśmy z okna.
GIEWONT