myśląc o grudniu

Przyszedł sąsiad wieczorem w sprawie drewna.

  • Justynka, to ja bym zamówił na poniedziałek to drewno.
  • Bardzo chętnie.
  • Ja bym wziął dwa metry, a Ty byś wzięła metr.
  • Dokładnie. Tylko pamiętaj, że jak będziesz zamawiał, to ja muszę mieć małe polana. Bo nie wejdzie nic większego niż 35 cm.
  • To na którą ich zamówić? Bo mnie może nie być.
  • Jeszcze nie wiem…. Ja mam wymianę opon. Tylko, że nie wiem na którą, bo zepsuło im się to urządzenie do wyważania i czekają na serwisanta…
  • To gdzie Ty wymieniasz?
  • Przy torach.
  • A jak TAM jeździsz? Tam jest zamknięte!
  • Na około.
  • Przecież masz nie po drodze! Do przedszkola już nie jeździsz.
  • Ale lubię tych gości i z tamtej strony jest apteka, którą też lubię.
  • Bez sensu. Nie powinnaś tam jeździć. Weźmiesz półtora, gdyby mi się nie zmieściły dwa metry?
  • Tak.

Ubawiła mnie ta rozmowa. Dobrze się dogadujemy, ale dokładnie TAK samo rozmawia się z mężem. „Dlaczego TAK załatwiłaś? Dlaczego robisz coś, co MOŻNA by zrobił INACZEJ?” W ogóle za TYM nie tęsknię 🙂

<><>

Wybrałam książki na Mikołajki. Niedużo, każde dostanie TYLKO po JEDNEJ, ale czekam na kilka nowości, które MOŻE będą na święta! Poza tym, po rewolucjach aranżacyjnych, okazało się, że mają sporo zaległości do przeczytania. Lilka dostanie kolejną Hildę, która czyta również Mieszko, Mieszko dostanie pana Brumma, bo go lubi, Łucja dostatnie zdobywcę licznych nagród książkowych, czyli Buntowniczkę z Pustyni, a dwie pozostałe będą dla mnie. Pikantne historie są podobne DOBRE, a Mrocza Materia to coś o mieszaniu wymiarów, więc może być tak, że Łucja to sobie weźmie do sanatorium.