około świątecznie…

Stało się to co miało się stać. Mieszko znalazł w kisielu z cząstkami owoców PESTKĘ wiśni (znaczy się bio 😉 a Łucję rozbolał brzuch od słodyczy. W trybie standardowym dostają do szkoły po batoniku i jeżeli zjedzą jakiś ponad programowy to po prostu nie dostają do śniadaniówki. Lecz zdobyczne halloweenowe złoża zburzyły system… Pochowały przede mną i JADŁY. No i dziś rano żołądek Łucji odmówił współpracy. Wprowadziłam więc 4 dniowy detox od cukru i już po południu było dobrze!

 

Ciąg dalszy świątecznych rozterek. Otrzymałam dłuuugi list do Mikołaja od Mieszka (kolejne klocki i przebranie szturmowca) oraz zamówienia na dwa kugarumi. Tłumaczyłam, że to taki strój w którym, podobnie jak w stroju narciarskim, wygląda się dobrze i UROCZO do piątego roku życia (WYŁĄCZNIE), no ale OBIE zdecydowanie o tym marzą… Zresztą klocki to też dyskusyjny temat, bo na imprezie okazało się, że ŻADEN kolega nie ma AŻ tyle.

Wkleję Wam TEN list Mieszka, bo dobry. „Hej. Jestem Mieszko. I byłem przez cały rok grzeczny. A więc poproszę  od Ciebie klika rzeczy. Plis.:)” A potem druga strona: „Walka w Hulbastrze [zestawy z numerami ;), Zwiastun Burzy, Żelazny Golem, Czekolada (?), Strój Szturmowca, Pluszowego Creepera, Mind Craft. The End. Podziękowania i pozdrowienia dla Mikołaja i Elfów od Mieszka do Św. Mikołaja” 🙂

<><>

  • Mamo, poucz się ze mną geometrii na sprawdzian.
  • Łucz, ale jak my się mamy uczyć wspólnie? Ty musisz sama zrobić kilka ćwiczeń więcej…
  • Ale proszę…
  • No dobrze, proszę więc zacznijmy od praktyki. Wylicz na ile będę musiała kupić farby do Waszego pokoju.
  • Jak?
  • Na puszkach podają na ile metrów wystarczy. Muszę znać powierzchnię ścian zanim pojadę do sklepu. ;)