Czekając na Marka Antoniusza

Imprezy w domu to zawsze dobra okazja, żeby te przetrząsnąć te miski i miseczki przy drzwiach 😉 Przetrząsnęłam. Znalazłam naklejki na świeżaki, monety, bilety i listki 🙂 A potem przy pomocy Liliany (ona dziś miała na I- zmianę) ozdobiłyśmy cały dom 😉 Btw. dynię wczoraj ztuningowaliśmy. Doszły śruby z pralki by Frankenstein wyglądał groźniej, a z drugiej dyńki powstała elektro-świnia. 🙂

Koło 16:30 zaczęli się schodzić goście. Mieszka goście. Bo Łucja ruszyła z koleżankami i wylądowała później na imprezie na osiedlu obok, a Lila łaziła ze swoją koleżanką i kolegą, którego mamę udało mi się namówić by pożyczyła mi syna, żeby same nie szły (dziewczyny nakleiły mu wąsy i zawieszkę „ochraniarz”).

Ja w tym roku byłam KLEOPATRĄ. Perukę kupiłam w takim sklepie imprezowym, jest bardzo licha, a ten model nazywa się SHAZZA :DDD

Ci mali chłopcy to tornado. Na chwilę wpadł Diabli, żeby ich popilnować jak łażą po domach i po chwili zadzwonił z pytaniem: ILU ich było??? Odpowiedziałam, że nie wiem 🙂 Ale impreza się zakończyła, i nie mam żadnego samotnego rodzica, więc chyba wszystkich wydałam 🙂

Ta baba z czarnymi włosami… to ja. Znaczy się Kleopatra 🙂 Obok mnie uroczy diabełek.

Lilka była jednorożcem, a Mieszko miał tradycyjną bluzę z nietoperzem i włochate rękawice z pazurami. Lili przyjaciółka była Harley Quinn.

<><>

Czekam do 21-szej, bo to taki ostatni okres dla „cukierkowych duchów” i sprzątam ten pomarańcz wokół domu 🙂 Jutro, baardzo rano, ruszamy na Wszystkich Świętych. Biorę dynie, które kupiłam na rynku i wracamy w sobotę. Kompa nie zabieram, więc kolejny wpis za te 3 dni 🙂

po niedzielnik

Wycięłam dynię!!! Bardzo jestem z tego dumna, bo to pierwsza dynia, którą wycięłam SAMA. Zawsze wycinał albo Diabli, albo dzieci na jakichś warsztatach. Kupiłam takiego 15 kg kolosa amerykańskiej odmiany, która się ładnie błyszczy i wycięłam 🙂 Jest pochylona, bo chciałam zrobić „krzyczącą dynię” w stylu Edwarda Muncha. Ale dzieciom zachciał się Frankenstain. Wkręcę jeszcze w nią śruby, lecz dopiero to w środę rano, żeby się dobrze trzymały. Oczy wyszły inaczej niż planowałam… Chciałam duże, owalne, z takim zygzakiem po środku, ale wygląda to tak, jakby miał małe oczy i sińce pod oczami.

Jest jeszcze jedna mała dyńka, którą chce wyciąć DZIŚ Łucja. Czipsy mamy, pianki i kilka butelek chemicznych napoi. Są cukierki, a dziś chcę wpaść do hurtowni po lizaki. Czyli (CHYBA) z grubsza jesteśmy gotowi na tornado 😀

<><>

  • Mamo, i mam jeszcze jednego kolegę na świetlicy.
  • Jak ma imię, Mieszko?
  • Ilja.
  • Jak?
  • ILJA. On nie urodził się w Polsce.
  • A gdzie?
  • Na Ukrainie.
  • To ja chyba wiem, który to chłopiec. On mieszka u nas na osiedlu. Proszę, nie zapraszaj kolejnej osoby, spotkacie się zbierając cukierki.

🙂

Zmiana czasu!

Taka zmiana podobno po raz ostatni i pewnie o niej WIECIE, ale na wszelki wypadek przypominam [gdybyście byli w tej elitarnej grupie NIE zasypanej gifami z nagim mężczyzną kręcącym pod prąd swoją WSKAZÓWKĄ…] COBY nie było, od dziś, śpimy o godzinę dłużej! 🙂

<><>

Projekt DOM leży. W TYM roku leży :/. Trochę go uratowała przeprowadzka dziadków. Ze starego domu dostałam suszarkę do prania, deskę do prasowania, dywanik do sypialni, a nawet narzutę na łóżku (wszystko będzie w rocznym podsumowaniu). Dziewczyny mi ostatnio zaczęły kwękać, że one chcą zmiany w pokoju. Więc mówię, że ja marzę o nowej łazience, ale priorytetem jest niestety strych, bo trzeba naprawić dach. I że tapet nie ruszymy, bo ja złamałam sobie nogę, żeby je kupić 😉 A Łucja na to, że chodzi o to by nie był taki cukierkowy ten ich pokój i by te dwie pozostałe ściany nie były różowe, a np. miętowe. Hmm… to mogę zrobić! W kolejny wolny weekend, który ustawowo szykuje nam się długi, mogę im te ściany przemalować. Muszę tylko podskoczyć do budowlanego po próbki, żeby wybrały kolor.

Za to zabrałam się za pokój Mieszka. Nieobliczalna jest liczba chłopców, którzy mogą nas na Halloween odwiedzić, więc musiałam co nieco poprawić. W planie a)miała to być tylko tapeta. Młody ją poobrywał i miałam nadzieję, że gdzieś w gospodarczym jeszcze jest kawałek. NIE było, była za to taśma wykańczająca wzór. Użyłam i jest LEPIEJ. Plan b) pojawił się w trakcie. W pokoju Mieszka był kiedyś mój gabinet i JEDYNY ostały się regał zajmowały WYŁĄCZNIE moje książki. Słowniki, encyklopedie, zeszyty literackie, itp. Jego książki były w pudle pod łóżkiem i w słupkach na szafce. A on CZYTA. I ostatnio wieczorem odkryłam, że w kółko to samo, bo nie chce mu się grzebać w tym pudle, albo naruszać konstrukcje na szafce. Więc WYWALIŁAM z jego pokoju MOJE książki. WSZYSTKIE. Zagęściłam u mnie na półkach, kilka siat jest do wywiezienia do biblioteki i na uczelnię. Poleciało też sporo przedmiotów z pokoju Mieszka. Plastikowe pistolety, kartony z puzzlami i planszówkami. I trochę pluszaków. Dziś to podrzucę w miejsce odbioru takich rzeczy.

Po lewej/od góry before, po prawej/od dołu after. Duża to była robota i nie wiem dlaczego skoro tyle wywalam, to nie czuję różnicy w WOLNYM miejscu :/ Ale wiem co powie jak wróci dziś wieczorem do domu 🙂 TO wszystko MOJE książki?!?

Punkt numer dwa na najbliższy miesiąc to pokój dziewczyn! 😀 A kolejna mini rewolucja u Mieszka dopiero w styczniu, gdy dostanie nowe łóżko. Większe. Marzą mi się też nowe tapety dla niego… I to może na wakacje?

Ravens

Zaczęłam weekend bez dzieci, więc obok oporządzania domu wrzuciłam sobie atrakcje dla dorosłych… WCZORAJ wyszorowałam łazienkę. REALNIE od dołu do góry, od góry do dołu czyli po gorącej kąpieli, kiedy wszystko było naparowane, wyciągnęłam najmocniejsze środki szorująco-czyszczące i umyłam płytki (ściany), podłogę i szafkę. Przejrzałam też kosmetyki i wytypowałam te, które muszę zużyć WPIERW, bo I TAK prawie się skończyły, a zrobi się luźniej.

<>><<>

A dziś kulturalnie. Dwie wystawy. O ptakach oraz o początkach tatuażu. I dwa fajne zwroty poznałam: sztuka nieprofesjonalna oraz „rewers kultury rozkoszy„…

Ten pierwszy TERMIN dotyczył wystawy z ptakami. Termin sztuka ludowa dotyczy dość wąskiej w przeznaczeniu, i szerokiej w czasie, działalności. Sztuka nieprofesjonalna to sztuka tworzona na odpusty, chałupniczo na potrzeby Cepelii oraz masowego odbiorcy. Co ciekawe, ten wizerunek TWÓRCE, który mamy w głowie: samotnika żyjącego w zgodzie z naturą i obserwującego zwierzęta jest NIEPRAWDZIWY. Większość „artystów” tworzyła w domu czerpiąc wiedzę z programów przyrodniczych. Kurator wystawy był całkowicie odjechany na punkcie ptasich wizerunków w SZTUCE NIEPROFESJONALNEJ i gdy jedna jedna babka zdradziła mu GDZIE można zastać śmietnik w kształcie pingwina postawił pozyskać go do swojej kolekcji 🙂 Ach, no i chcę drewnianego odpustowego ptaka w domu! 🙂

Druga wystawa była o początkach współczesnych tatuaży w Polsce. O tych ludziach, którzy nie tylko ozdabiali ciało, ale tworzyli na nim pamiętnik. Dziary symbole. Tatuaże deklaracje. Ikonografia miłości i nienawiści, marzeń i tęsknot. Wykonywane w więzieniach, hufcach pracy i w wojsku. Te niechciane już rzeczy i fakty wymazywano przykrywając czymś innym. Twarz kobiety, która skrzywdziła (bo to zła kobieta była) przekreślano i malowano na niej jaskółkę (symbol wolności). I BAB na malunkach było najwięcej 🙂 Bo to o NAS najbardziej chodzi 🙂

I z taką deklaracją jak wyżej (TYLKO PAŃ) 🙂 Was robaczki zostawię. Ruszam ze zbieraniem klocków w Mieszka pokoju! 😀

„Sposób na” opieńki

Zadzwonił wczoraj wieczorem sąsiad, czy nie chcę opieniek. Jeśli chodzi o jedzenie, to ZAWSZE chcę więc odpowiedziałam:

  • Bardzo chętnie, panie Włodku.
  • A ma Pani słoiki?
  • Jakieś się znajdą.

I przyniósł SIATĘ, bo cały dzień był na grzybach. Ja w zamian dałam 3 litrowe słoiki, więc uważam, że niezły interes zrobiłam 😀 To bardzo miłe, bo za wiele w tym roku nie uzbierałam, a tu już i znajoma mi przyniosła maślaki (bo jej ex pojechał z synami na grzyby i przywieźli za dużo), a teraz te opieńki. Opieńka to bardzo smaczny i bezpieczny grzyb, który zbiera się właśnie teraz (do grudnia). Obie partie obgotowałam i zamroziłam – będą na zimę do ryby 🙂

<><>

A propo „sposobów na” Liliana teraz czyta Sposób na Alcybiadesa. I strasznie w bólach to idzie. Łucja ma akurat Szatana z 7 klasy i to też staroć, ale ten Sposób to katastrofa. Ciągle się o coś pyta: dlaczego jest 10 klas (dziecko zna system sprzed reformy i deformę), albo co dane powiedzonko znaczy, bo ona tego nie rozumie. I GDY zaczyna czytać to od razu ma zły humor.

Wchodziłam wczoraj do wanny i zarządziłam: Już nie męczcie tych książek, gasimy światła i śpimy. Ja idę się kąpać. W ŻADNYM wypadku nie wchodzić mi do łazienki. Mam okres. I rozłożyłam się wygodnie we wrzątku… Po chwili wparowała Łucja:

  • Ja nie mogę być z NIĄ w pokoju!!!
  • Prosiłam. Raz w miesiącu.

Wpadła Lila:

  • Ona świeciła komórką! Niebieskie światło zaburza sen!
  • Aha.

Łucja:

  • Ja idę spać do CIEBIE!
  • Ale ja chciałam czytać książkę w łóżku!

I obie się NIE wyspałyśmy :/

dmuchawka cd

Gdy Rada Rodziców potrzebuje szybko podreperować budżet urządza kiermasz. Na ogół ciast. Ciasta pieką mamy, a na przerwach kupują dzieci. W dni kiermaszu sklepik szkolny jest zamknięty. Dzieci to bardzo lubią i ja też uważam, że to dobry wariant przekąskowy. W te dni nie dostają do śniadaniówek batoników, a każdy dostaje pieniążka na ciacho. We wtorek kiermasz był u dziewczyn, w środę u Mieszka (klasy 1-3 są w osobnym budynku). Lila przepytuje brata:

  • Mieszko, a jakie ciastka sobie kupiłeś?
  • Galaretkę i trzy pączki. Dwa złote mi zostały.
  • Cooo?? ILE TY mu pieniędzy dałaś??!
  • Tyle co Wam. Po pięć złotych. To pewnie były takie mini pączki.
  • U nas galaretka kosztuje dwa złote, a jak z bitą śmietaną to 2,50. Mieszko jak duża była Twoja galaretka?
  • Taka.
  • To mała. Ale i tak BOLI.

🙂

<><>

Widziałam uroczą parę w Stonce. Buszowali w akcesoriach Halloweenowych, bo ona chciała by w ponczu unosiły się plastikowe dynie. 🙂 Włączyłam się do ich burzy mózgów i w końcu wzięli fluo-kościotrupy 🙂 Wieje i dmucha dalej, ale za kilka dni ma być LEPIEJ.

 

Jeszcze Wam zacytuję wypowiedź Liliany. Poszła na pianino i nie wzięła nut. Wchodzi do Norberta (uwielbiam pozytywność i elastyczność tego gościa) i mówi:

  • Dzisiaj jestem tylko z torebką.
  • Damy sobie radę.

wichura

Wygląda na to, że z banerami wyborczymi w całości upora się wichura 🙂 Mi dziś zabrali zielone (chyba po raz ostatni, więcej trawy w tym roku nie koszę) i plastik. Lecz, uwaga… Na dworze suszyła się kuweta Miaustry i też ją zabrali. Bo może wiatr oddmuchał w drugi kąt podwórka, a JA chciałam TO wywalić? Nadgorliwość, jak to mawia Lutka, jest gorsza od faszyzmu 🙂

<>

Pojechałyśmy z Lilką na zakupy. Miała obiecana nagrodę za występ w chórze, podobnie jak Łucja za podtrzymanie ubiegłorocznych wyników z matmy. NIC nie udało nam się kupić, NIC się nam nie spodobało, ale taki wyjazd to zawsze okazja do różnych pogawędek, na które nigdy nie ma czasu. I okazało się, że Lilę najbardziej fascynuje Łucja 🙂 I czy ja w jej wieku też już byłam taka duża (fakt sama zaczęłam ten wątek, bo dla Łucji jest zdecydowanie więcej fajnych rzeczy niż dla Lili – a to dlatego, że Łucja jest już w damskiej rozmiarówce, a Lilka wciąż w dziecięcej)?.

Hmm… Wydaje mi się, że nie. I przypomniała mi się historia, jak jestem w piątej klasie (pamiętam to dokładnie, bo to jeszcze było przed zmianą szkoły) i jestem w szkolnej łazience. I przed lustrem otoczona przyjaciółkami poprawia włosy Kinga. Kinga była szałowa. Duża, z włosami wywiniętymi na zewnątrz, ładna i pewna siebie. Ach, no i o jakim imieniu! I pamiętam tę straszną zazdrość, że to takie niesprawiedliwe, że ja tak nie wyglądam 🙂 I opowiedziałam o tym Lilce i dodałam, że ta szałowość w jej wieku jest po prostu nieużyteczna. Fajne chłopaki pojawią się dopiero za 10 lat, a na tym 10-letnim etapie, to niepotrzebnie dekoncentruje 🙂

Zimność jakaś chyba się zaczyna?

  • Mamo, potrzebuję jeszcze TRZY zaproszenia.
  • Aha. Dla kogo?
  • Dla Piotrka, i drugiego Piotrka, i kolegi Tobiasza.
  • Tobiasz to ten chłopiec ze świetlicy? Znasz tego jego kolegę?
  • Nie. On chyba się nazywa Kuba.
  • A lubisz go?
  • Nie.
  • To kolega Tobiasza z pewnością nie przychodzi.

Jak widzicie lista gości ROŚNIE. Ma gość rozmach towarzyski! 😀

<><>

Zimno. Na rynku skończyły się truskawki, nie schnie mi pranie, a w ponad połowie Polski zagrożenie huraganami. Udało się wcisnąć Mieszka na angielski. Babka ze szkoły językowej zgodziła się by chłopak chodził 2x w tygodniu, ale z dwiema różnymi grupami. Zajęcia są dokładnie w godzinach karate i bałam się, że to się nie uda. Lekcje będzie mieć w szkole, zaraz po lekcjach. Super!

Mam trzy zaległe zdjęcia z soboty.

Kieliszek albo psikus

W tym kąciku, gdzie zrzucane są tornistry zawsze powstaje lekki chaos. Z bocznych kieszeni wypadają niezjedzone kanapki, papierki po cukierkach, JUŻ połamane ołówki, pogięte kartkówki i korespondencja między-ławkowa. I taki właśnie majstersztyk ostatnio rozprostowałam. Przoduje w tym Łucja, więc założyłam, że to jej. Czytam: Wero powiedziała, że ED uważa, że KD kocha ją. Pokazałam Lilce:

  • Rozumiesz coś z tego?
  • ED to Emilka, a KD to Karol
  • Ahaa…

I oto dziś rano Lilka wybrała się do szkoły bez wody. Potem siedzi taka zasuszona, więc pomyślałam, że przed siłownią jej podrzucę. Weszłam do szkoły na przerwie, ale Lilki nigdzie w polu widzenia nie było. Były za to chłopaki z klasy Łucji. Podeszłam do jednego i mówię:

  • Mam dla Ciebie misję. Znajdź proszę Łucję i powiedz jej, żeby dała to swojej siostrze.

 

Chłopaki ochoczo, przejęte, zerwały się i pobiegły, a ja napisałam Łucji:

Rozglądaj się za Błażejem.

Po chwili przyszła odpowiedź:

NIENAWIDZĘ CIĘ. Ja z nim nie rozmawiam! Nie mogłaś dać komuś innemu?

Więc odpisałam:

Siedział obok niego KD, a on przecież kręci z ED

🙂 Ależ ja jestem zabawna 😀

<><>

Wybory wyborami czas wracać do realności. Wczoraj na imprezie kolegi Lilki rodzice zaczęli omawiać Halloween. Mama Mai wymyśliła, że może zrobimy wariant Halloween z winem (dla dorosłych). Kieliszek albo psikus 🙂 Tata Mai, który ma 2 metry i w ogóle tego nie powinien się tego obawiać, zaoponował, że MOŻE BYĆ tak że za wiele domów NIE damy radę odwiedzić, ale pomysł krąży. Zobaczymy jak się rozwinie :))

Jak to dobrze mamo, że żadne z nas nie ma uczulenia na kurz…

-powiedziała rano ukochana córka 🙂 (Lila)

Towarzystwo młodsze od rana mierzy stroje na Halloween 🙂 Łucja piecze nam ciasteczka z ciasta francuskiego, a ja zaraz idę głosować 🙂 Zabieram Lilkę, bo ona na 15-stą ma po sąsiedzku urodziny kolegi. Ogórkowo wrzucę Wam jeszcze zaproszenia, które Mieszko rozdał kolegom (Halloween) i breloczek, jaki Lilka uszyła dla koleżanki.