SĄ!

Po ponad miesiącu panny wróciły. Ćwiczyły, rozciągały się, powinnam spojrzeć na kartę z wypisu, ale za bardzo mi się nie chce. Pierwsze co zrobiłyśmy PO wyjściu, to pojechałyśmy kupić miesięczny bilet na komunikację dla Łucji… Nie będzie oczywiście CAŁY miesiąc jeździła, bo i ferie i zdalne, ale ma tak napięty grafik SPOTKAŃ, że bilet się i tak zwróci. Panna JUŻ pojechała na spotkanie z koleżankami! Miały iść na kebeba (Mieszko nie mógł się nadziwić, co też przyszło do głowy tej wegetariańskiej siostrze), ale w końcu wygrały nowości w Mac-u. Niezła była akcja bo na dworcu była laska, która jest jakimś internetowym fame-m, a zasłynęła z tego, że rozwaliła lamborghini i jak widać musi teraz jeździć podmiejskimi kolejkami! Także cały świat wita Łucję wrażeniami. Lilkę natomiast przejął Mieszko, który zadręcza ją nowymi grami. A JA? No a ja DALEJ piorę…