WOŚP

  • Synu, JESTEM! Wróciłam ze spaceru!
  • Fajnie.
  • NIE FAJNIE. Twarz mi zamarzła! Grad walił mi prosto w twarz!
  • Ale mówić możesz.
  • MOGĘ, ale wiesz jak bolało!? Zasłoniłam sobie rękami oczy i policzki myślałam, że nie dojdę!

Pogoda pod psem, ale z psem wyjść trzeba było… Nie wiem czy dotrzemy w jakieś LUDNE miejsce, więc na Wośp przeleję na jedną ze skrzynek, do których zbierają dzieci znajomych. Nas dziś czeka tylko wyprawa do dziadków, skąd przywieziemy zupę, ale NIE wiozę ją do panien. Mam dosyć tych termosów i słoików – podgrzeję im jutro, jak przywiozę je do domu! Ja tu i tak zresztą jestem urąbana w pranie ich ubrań, co to mi ostatnio większość wydały.

Wczorajsze bieganko:

Pokażę Wam też Mieszkowego Pana Kleksa, bo na fali porządków go wynalazłam. Robił go do szkoły na język polski. Mieli w grupach zbudować akademię i on robił klockowe figurki. Super. Włosy wziął chyba z jakiejś wodnej chimery?