Meet Bibbi Bubble

Mamy psa. BIBI. Znaleźliśmy go wczoraj. Byliśmy w dzikim polu i oglądaliśmy jak przetrzymały zimę ubiegłoroczne instalacje. I przy tej o nazwie ognisko był pies. Szczekał na nas, bał się i chował pod taki daszek. No i padło to magiczne: Weźmiemy go?

Pojechaliśmy więc do Janowa na ten wytworny posiłek i w chustkę w groszki zapakowaliśmy wytworne resztki ze stołu… Dalej szczekał, ale przybiegł. I bardziej niż jedzenie ucieszyliśmy go my. Mówię: No dobra, chodźmy z nim. Jeśli przejdzie za nami ten kilometr do auta to zobaczymy. To długa droga i nie możemy jechać z psem, który tego nie chce.

I przeszedł. Za nami, wołany i zachęcany przez dzieci. Całą trójkę. We wsi poszliśmy między ludzi ustalić czy to nie jest czyjś. Właziliśmy na podwórka i pytaliśmy. No więc był niczyj. A tam koło rzeźb okazało się, czasem podrzucają.

Pojechaliśmy więc do weterynarza. Takiego, co na ogół konie arabskie ogląda. Czipa nie miała, obejrzał i powiedział, że suczka i że ma ok 10 miesięcy. Miał być więc Bubel, od Bubel Grani, gdzie ją znaleźliśmy, a tak została Bibi. Dał nam też środki dla niej, by lepiej zniosła podróż. I powiedział, żeby umyć, bo ona poza domem około dwóch tygodni.

Dziś rano odwiedziliśmy veta, panna przyjęła środek na pchły i inne atrakcje, a w poniedziałek mamy szczepienia. Powiem Wam, że jest trochę lęk 🙂 Tak jak z ciążą, że człowiek myśli: czy mi to było potrzebne ? (pamiętam, że przy całej trójce mi się ta myśl pojawiała 🙂 No i wiem dlaczego JEJ nie chciano 🙂 Ona ma ADHD 😉 i wszystko gryzie. W domu mam porozkładane maty, na które MOŻE sikać. Miaustra ją stłukła, a Klarens odmówił wejścia do domu.

Spacer dzisiejszy z kolegą Mieszka. No i z Bibi. Pilnuje się nas, przeraża ją szczekanie psów i lubi iść przodem STADA!

Morze łydek do podgryzania 😉