That’s how it should be done

-Gambit Królowej.

PIERNICZKI! Nie jesteśmy pierwsi, lecz mam nadzieję, że jeszcze nie ostatni! Pierwsza partia nie wyszła jakaś DUŻA i na dodatek już się właściwie zjadła, no ale Adwent (bo tak naprawdę to nie 1-go, a w niedzielę dzisiejszą się zaczyna) rozpoczynamy świątecznie! 🙂

WYCINANIE. JAK widać, WSZYSCY BRALI udział!
Pierwsze sztuki
PATRZCIE NA bohatera drugiego PLANU!
W tym roku używaliśmy głównie plastikowych wycinarek. Te metalowe nam się jakoś pogięły, a te trzymają formę.
A to już zdobienie!
TADAAAM!

<><>

Strasznie męczący miałam ten tydzień, ale nowy będzie przekosmiczny…. Mam nadzieję, że nie będzie JUŻ takich atrakcji jak ta w czwartek, kiedy siadła mi zmywarka -> oczyściłam pompę (kilka razy wzywałam serwisanta to do tego i JUŻ potrafię) i znalazłam tam DWIE oliwki. Nie wiem skąd… Wyjęłam je i działa! Działo się więc sporo, ale JUTRO mam zooma z rodzicami… Mieli taką apkę do rezerwacji i od 14-stej do 20-stej mam 20 spotkań!!! Każde po kwadrans. Oznacza to bite pięć godzin gadania… Buff… Gorzej niż ja, ma tylko dziewczyna z matematyki… Towarzystwu już to zapowiedziałam, że jutro muszą się ogarniać sami i to i z jedzeniem i z wyprowadzaniem psa… Za to we wtorek Łucja będzie miała robiony test na covid i jeżeli będzie ujemny, to w czwartek idzie do sanatorium. Plus muszę, ale to MUSZĘ, zmienić opony! Ach, no i przydałoby się zamówić drewno, bo TROCHĘ zamarzamy 😉