No to koniec! Ależ to był rok! Na wiosnę myślałam, że nazwę go rokiem, którego nie było, ale już we wrześniu przyszło mi do głowy, że to rok ZERO. Taki, który wszystko przestawia i zmusza do zaczęcia na nowo. Pamiętam moje noworoczne plany… Dumę, że tak ładnie to wszystko mam zorganizowane, zaplanowane wakacje i wyjścia do teatru. Nic z tego się nie udało. Przyszło coś, co wszystko przewaliło.
W kupie trzymała nas satyra i memy. Jak to dobrze napisała osoba, którą cytowałam: Być może sprawny Internet jest tym co nas chroni przed rozbojami.? Ładnie też napisał ostatnio Łukasz Orbitowski:
„Nie wierzę w żadne pocieszenia i dobro, które miałoby jakimś cudem wypłynąć z pandemicznej katastrofy, w tych ludzi, którzy obiecywali sobie, co obejrzą, co przeczytają i tak dalej, w poszukiwania duchowe i nieszczęśników, którzy pragną spokoju, by zerknąć w głąb siebie. Naprawdę, błogosławieństwo pośpiechu i zamętu polega na tym, że nie musimy tam zaglądać.”
Dokładnie!!!. Może i właśnie grzebanie w sobie dobre nie jest? Namnożyło się problemów ludziom w tym roku, spowodowanych przez izolację i odcięcie… O tym co przechodzi młodzież i dzieci w ogóle nie warto pisać. A co gorsza, bo tym wiosennym okresie walki i wiary wszyscy wchodzą w fazę: A jeśli tak będzie już ZAWSZE?
W mojej mikro skali źle nie było. Zniknął mi wiosną cały miesiąc, a jesienią zaczęłam pracę w szkole. Wygrałam na pandemii, bo szkoły miały wakaty i przyjęli mnie – 46-latkę, bez doświadczenia, od razu. I dobrze mi się tam pracuje. Strasznie jestem zaganiana i nie mam czasu zaplanować dzieciom i sobie weekendów/wakacji/czegokolwiek… ALE i tak nic się NA RAZIE NIE dzieje. Nic, ale to nic, a planowanie sensu nie ma, bo te ograniczenia kiedy i jakie wejdą nie wiadomo. Diabli wiosną wyjechał za granicę, wpada raz na trzy miesiące i to też nie jest idealne. Miałam te moje wychodne weekendy 2x w miesiącu, a teraz ich nie mam. Lecz z drugiej strony, patrz wyżej -NIC się nie dzieje i NIC nie tracę.
Bardzo fajnie od-świętowaliśmy urodziny Łucji. Dziewczyńska wyprawa do Torunia to był świetny pomysł. Dumna jestem z naszej wyprawy do Berlina na ferie, jesiennej wycieczki do Oświęcimia i z letniej podróży na Podlasie. Duże te moje dzieci i możemy się wybrać i na spływ kajakowy i przejść spooooro kilometrów! Niemało chodziliśmy po lasach i po bałtyckiej plaży w lipcu. Zgubił i znalazł się kot, a pies został wysterylizowany.
W kategorii NAJ:
- FILM: w kinie byłam raz, na Mulan, więc trudno to zaliczyć kategorii, więc rok trzeba oddać filmom dokumentalnym. Dzięki Ninatece obejrzałam ich sporo i CHYBA trzeba powiedzieć, że gatunkiem filmowym 2020-go był dokument.
- Serial: tego było zatrzęsienie! Chyba najważniejszy to był Babyllon Berlin, ale podobało mi się też Outsider i Spisek przeciwko Ameryce. Rok kończę na trzecim odcinku 30 srebrników i to też jest świetne.
- Książki: czytaliśmy nie mało… Ostatnia przeczytana książka to „Zima Czarownicy” i to bardzo dobra książka. Pierwszy tom, debiut pisarki, był poprawny, za to część trzecia była już doskonała. Chętnie przeczytam kolejne rzeczy, które napisze.
- Influencer: Makłowicz. On bawił nas, gdy wszystko wydawało się tragiczne.
- Słowo: bezpieczny. Nie wymaga to komentarza. Witam Was, w nowym, bezpiecznym reżimie/Z zachowaniem norm bezpieczeństwa/ Pamiętaj, żeby być bezpiecznym!
- Żywność: odcięcie spowodowało, że człowiek mniej eksperymentował z jedzeniem, bo zwyczajnie mu się nie chciało, ale u nas pojawiła się mąka ryżowa i KWIATY (cukinii!)
- Trend w fotografii: przypomnieliśmy sobie o pięknie krajobrazu wokół. Plenerem doskonałym były pola rzepaku, maku i słonecznika oraz łany lawendy!
- Kierunek: POLSKA. Lock down był i znikał i wszyscy kręciliśmy się po bliższej i dalszej okolicy.
- Kosmetyk: dużo polskich marek odkryłam w tym roku. Latem zachwyciła mnie Ziaja, gdzieś po drodze Bielenda i Oceanic. Weszłam też w sera (od serum 🙂 i olejki do twarzy.
- HIT: nie było nowych piosenek. Rzecz niewyobrażalna!!! To jakąś wyjątkowo przytłaczające, ale jedyną piosenką, która przewijała się cały rok i z którą ten rok będzie mi się kojarzył do Coffin Song.
- Sklep: Pepco. Oni rozwalili system dekoracjami świątecznymi i chyba w żadnym innym sklepie nie było tylu tłumów.
- SPORT: były kajaki i wzięłam nawet udział w zawodach kajakowych, ale sportem jest bieganie. Gdy zamknięte są siłownie, gdy nie można być z innymi ludźmi, wyboru właściwie nie ma.
- Ułatwienie życia: mam ulubioną cukiernię, do której całkiem często zaglądam!
I z grubsza to tyle. Dekoracje w domu na NOWY ROK są w wersji minimum, bo ogarniam ten pokój Mieszka, ale serpentyny rozwiesiłam. Gdzieś SĄ jeszcze pewnie balony z cyframi, ale odpuszczam, bo ich teraz nie znajdę… Mamy za to torcik na NOWY ROK, a właściwie mieliśmy, bo ZJADŁ się, gdy przywiozłam go z cukierni. Mamy też zimne ognie i za chwilę jedziemy gdzieś ten nadchodzący 2021 powitać! 🙂