Kawoherbata

Rozsypała mi się kawa. Zwaliła się z półki i wylądowała w zaparzonej herbacie i słoiku z pigwą… Herbatę mogłam wymienić, ale tej pigwy to mi żal… No więc tak piję herbatę z ziarnkami zmielonej gorzkiej kawy i kwaśną pigwą i powiem Wam, że to nieźle stawia na nogi!

Poniedziałek miałam naprawdę maksymalny… Taki klasyczny Monday Vibes z memów. Że wali się z każdej strony… Przede wszystkim na drugiej lekcji siadł mi laptop i nie miałam dostępu ani do multimedialnych materiałów, które sobie poinstalowałam, ani do konspektu, który miałam gotowy, ani do szybkiego sprzętu, na którym wszystko śmiga. Odpaliłam jakiś stary komp i rzeźbiłam. Fatalnie to wyszło, a w okienku, które miałam po drodze, pojechałam na odczulanie. Dok nie było 2 tygodnie temu, bo miała koronę, więc nie mogłam DZIŚ przełożyć, bo dziś był ostatni termin (widełki 4-6 tygodni). ALE wypełniając ankietę pacjenta przyszło mi do głowy, że tak naprawdę w każdym punkcie muszę skłamać. Bo czy miałam kontakt z chorymi? No tak. Czy miałam objawy? Skąd mam wiedzieć? Btw. dok powiedziała, że JEJ jedynym objawem było że czuła się jesiennie rozbita, a że mogą robić sobie testy to zrobiła i wyszło dodatnie. A kwarantanna? Czy byłam ostatnio? No cóż, tydzień temu zadzwoniła pani z Sanepidu, że mamy kwarantannę. Grzecznie zapytałam, do kiedy, a ona odpowiedziała, że DO PÓŁNOCY. One są po prostu zawalone tam robotą. No, ale szczepionę przyjęłam, potem wróciłam na lekcje a nastęnie pisałam rozprawkę z Lilianą o ojczyźnie („Powiem Ci słońce, że to ważna sprawa patriotyzm, ale DZIAŁAJĄCY laptop wydaje mi się w tej chwili ważniejszy”). Potem na spacerze Bibs się w czymś wynurzała… Buff… No a potem zaczęłam sprzątać poddasze i porządkować MOJE papiery. I TERAZ, po tych wszystkich czynnościach, podjęłam próbę uruchomienia i DZIAŁA!!!

Jutro nie będzie łatwiej, bo już kilka rzeczy się napięło, ale za to będzie WTOREK :))) Z miększych rzeczy na ten tydzień muszę zadzwonić do fryzjera. Może jakoś się uda? Wrzucę Wam fotkę z ru-netu. Niżej macie Instytyt Naukowo Badawczy zajmujący się gruźlicą. Niedaleko Moskwy. Ładne, nie? Coś jak ptak, albo samolot? Cudna pora roku z tej jesieni!