Chcesz mieć córkę, albo syna – przyślij żonę do…

Połczyn Zdrój mijaliśmy… I Łucja, która jest naprawdę niesamowitym nawigo wykrzyknęła: Musimy się tu zatrzymać! To uzdrowisko! Bo mamy taką tradycję, że jak widzimy uzdrowisko, to od razu wbijamy się do Parku Zdrojowego i siorbiemy te zdrowotne wody… Zawsze są obrzydliwe, trochę byliśmy głodni, ale nawet Liliana powiedziała: Nie idziemy NIC jeść dopóki nie wypijemy po szklance WODY z SIARCZANAMI.

Zleźliśmy cały park i kurków nie znaleźliśmy… A uchachana pani w kiosku z pamiątkami poinformowała nas, że Połczyn WÓD nie ma. Że tu są sole i borowiny, a kąpielami leczy się choroby kobiece, więc byliśmy jak żywa reklama dobroczynnego klimatu… Kupilśmy za to po POŁCZYŃSKI miód z borówek, który z bułkami został JUŻ zjedzony do połowy, oraz lody 🙂 Do uzdrowisk nas to zniechęciło, będziemy polować na kolejne!

<><>

Łucja odkryła COŚ na swoim nosie. COŚ nastoletniego…

  • Mamo, czy TO…??
  • Tak, Łucja. I zdradzę Ci małego tipa. Jeżeli cokolwiek z tym zrobisz, to jutro będzie DWA razy większe 🙂